„Zachodni przywódcy nie kryją świętego oburzenia na, jak powtarzają przy każdej okazji, rosyjską ingerencję w amerykańskie wybory i chętnie podejrzewają prezydenta Trumpa o tajne układy z Władimirem Putinem. Niestety sami patrzą bezczynnie na to, jak w przededniu wyborów w Holandii, Francji i w Niemczech, posługujący się dezinformacją Rosjanie, zdobywają coraz większy wpływ na europejską opinię publiczną. Swoją propagandę Kreml sączy za pośrednictwem własnych mediów działających na Zachodzie, takich jak wielojęzyczna telewizja Russia Today i portal informacyjny Sputnik, w które inwestuje setki milionów euro rocznie.
Według ekspertów, w Europie trwa już zakrojona na szeroką skalę medialna wojna, tymczasem wielu europejskich polityków wciąż nazywa falę rosyjskich kłamstw, zwykłą debatą (…)" — pisze autorka, sama bezwolnie wpadając w język insynuacji, co przecież w „obiektywnych" analizach (a do tego redakcja aspiruje) zdarzać się nie powinno.Autorka wspomina również, jak bardzo niedofinansowany i pozostawiony na uboczu przez instytucje unijne jest portal East StratCom, mający tropić medialne akcje dezinformacyjne. Powołuje się także na eksperta Jakuba Jandę z czeskiego think tanku Evropské hodnoty. Janda zaś twierdzi, że Federica Mogherini zamiast wspierać zespół East StratCom, sama go zwalcza i odmawia pomocy w pozyskiwaniu pieniędzy.
Kremlowska tuba ogarnia świat — twierdzi autorka. Ewidentnie przemawia przez nią zazdrość, że „tegoroczny budżet Russia Today wynosi około 300 mln dolarów".
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)