O pierwszych ogólnopolskich obchodach tego dnia i stosunku ukraińskich władz oraz historyków do Rzezi wołyńskiej korespondentka radia Sputnik Irina Czajko rozmawiała z historykiem i publicystą Bogdanem Piętką.
— Czy Pan weźmie udział w obchodach rocznicy rzezi wołyńskiej?
— Jak najbardziej wezmę, a właściwie już wziąłem, ponieważ w dniach 8-9 lipca, czyli w minioną sobotę i niedzielę, odbyły się w Warszawie społeczne obchody Narodowego Dnia Pamięci Ofiar ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. To była konferencja w Muzeum Niepodległości z udziałem tak znakomitych prelegentów jak Lucyna Kunicka, Andrzej Zapałowski, Jerzy Robert Nowak. A główną postacią tych uroczystości zarówno w Muzeum Niepodległości jak i przed Grobem Nieznanego Żołnierza był ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Niestety, była to skromna uroczystość, ponieważ pan prezydent Andrzej Duda odmówił patronatu organizatorom społecznych obchodów. Patronat ten objęło trzech marszałków województw mazowieckiego, opolskiego i dolnośląskiego. Zachowanie pana prezydenta Andrzeja Dudy jest bardzo bolesne i widać, że stosunek władz państwowych mimo ustanowienia tego święta, a właściwie wymuszenia przez środowiska kresowe ustanowienia tego święta, nie zmienił się zarówno do Kresowian jak i do ludobójstwa dokonanego przez OUN/UPA na Polakach. Dominuje poprawność polityczna, nawet nie tyle poprawność polityczna, co błędna polityka wobec Ukrainy. To jest chowanie głowy w piasek przed kwestiami historycznymi.
A właściwie mamy tutaj do czynienia z poświęceniem pamięci historycznej Polaków zamordowanych przez nacjonalistów ukraińskich jak i w ogóle poświęceniem interesów tych jeszcze Polaków żyjących na Ukrainie w imię polityki wobec Ukrainy, którą można scharakteryzować jednym zdaniem: musimy poświęcić wszystko, co jest polskie w imię dobrych stosunków z Ukrainą, tym bardziej, jeżeli to jest dobre dla naszej polityki antyrosyjskiej. Tak to można określić.
— Znaczenie jest ogromne. Dzięki temu została przełamana zmowa milczenia istniejąca przez długi okres. Przez cały czas powojenny, jak i przez dwadzieścia kilka lat po 1989 roku. To zostało przełamane. Nie tylko Dzień Pamięci się do tego przyczynił, lecz też film Wołyń w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Przy czym ten film powstał nie za pieniądze państwowe, lecz fundusze społeczne. To trzeba podkreślić. W świadomości społecznej, w świadomości narodowej ten film przełamał zmowę milczenia.
— Taras Prochaśko, znany ukraiński pisarz i dziennikarz w wywiadzie udzielonym „Kurierowi Galicyjskiemu" stwierdził, że ludobójstwo wołyńsko-małopolskie było konieczne do zbudowania ukraińskiej państwowości. Broni on udziału Ukraińców w walkach u boku SS Galizien. Powiedział: "Trzeba zrozumieć, że to były okrutne czasy, ale ludzie marzyli o swoim państwie…W tamtych czasach dało się wytłumaczyć różne metody walki". Co Pan na to?
— Jest to wypowiedź skandaliczna i ta wypowiedź doskonale obrazuje, że elity ukraińskie nie są gotowe do powiedzenia prawdy. Jest to wypowiedź porażająca, ale zwróciłbym też uwagę na to, że o ile dotychczas środowiska banderowskie w jakiś sposób zaprzeczały ludobójstwu lub je relatywizowały, pan Prochaśko mówi, że to było konieczne. Nie zaprzecza temu i należy z tego wnioskować, że on jest dumny z tego. To jest przerażające. To znaczy, że z tamtą stroną dziś nie ma o czym rozmawiać i że polskie elity polityczne, które wiążą z Ukrainą jakieś nadzieje, wiążą z Ukrainą Międzymorze czy inne koncepcje, nie zdają sobie z tego sprawy, jakich mają partnerów. To jeszcze do nich nie dotarło. Oby nie dotarło za późno.— Wołodymyr Pawliw, ukraiński intelektualista, który uczestniczył w konferencji pt. „Ukraina: Z Polską czy z Banderą" na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim powiedział, że sprawy na Ukrainie idą w najgorszym możliwym kierunku i że Ukraina pójdzie z Banderą a nie z Polską.
— Należy się zgodzić z panem Pawliwem, że tak niestety jest. Ukraina pogrąża się w głębokim kryzysie politycznym, że ten projekt polityczny, który tam jest realizowany w następstwie brutalnego przewrotu politycznego z 2014 roku, doprowadził do rozpadu kraju i do przeciwstawienia sobie Zachodniej nacjonalistycznej Ukrainy jej wschodniej części, która jest zdominowana przez ludność rosyjską, bliżej związaną z kulturą rosyjską. Doszło do nieodwracalnego rozpadu tego państwa. Pogłębia się tam kryzys polityczny. Mamy tam dwie siły- oligarchów skupionych wokół Poroszenki i nacjonalistów, kultywujących tradycję banderowską. Konflikt między nimi jest w dalszej lub bliższej przyszłości nieunikniony. Kult banderowski coraz bardziej się rozpowszechnia, ale on idzie w kierunku katastrofy. To trzeba sobie uświadomić i chyba tego nie uświadamiają sobie elity polityczne w Warszawie, które z Ukrainą chcą budować Międzymorze czy jakieś inne koncepcje polityczne. To nie Polska będzie przewodniczyć w tym Międzymorzu, lecz Stany Zjednoczone będą przewodzić i będą to traktować jako rodzaj dywersji antyrosyjskiej w Europie Środkowowschodniej. Jeżeli się z tego wycofają, to to Międzymorze stanie się melodią przeszłości. Jeszcze raz powtórzę, są to błędne koncepcje polityczne i ich realizacja i poświęcanie na ich ołtarzu, jak to dotychczas miało miejsce, pamięci o ludobójstwie wołyńsko-małopolskim jest polityką błędną i szkodliwą.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)