Prócz tego sąd wyciągnął mu incydent z Brukseli, gdzie kilka lat temu mężczyzna nagrywał z ukrycia przypadkowych ludzi korzystających z miejskich toalet, następnie zaś wrzucał filmiki do internetu.
Sprawa z „nadziewanymi" pączkami wypłynęła po tym, jak Marcin N. nakręcił filmy, na których najpierw widać, jak mężczyzna się onanizuje, następnie wstrzykuje swoje nasienie do pączków, kawy, piwa, gulaszu i pralinek. Potem „artysta" nagrywał koleżanki z pracy, które częstował przygotowanymi przez siebie specjałami. Filmiki przez długi czas krążyły po internecie, pojawiały się na portalach ze „śmiesznymi" filmikami oraz na stronach z pornografią. W końcu namierzyli je znajomi Marcina N. Poprosili o pomoc internautów. Wspólnie stwierdzili, że wyłącznie N. mógł być autorem nagrań i zgłosili sprawę na policję. W toku śledztwa okazało się, że zboczeniec miał również inne niebezpieczne hobby — oraz, że jego działania miały międzynarodową skalę.Marcin N. kręcił swoje filmiki w biurze, kawiarniach, ale również w prywatnym mieszkaniu, które wynajął i zwabiał do niego kobiety pod pretekstem poszukiwania modelek do reklamy firmy odzieżowej. Teraz będzie mógł kontynuować swoją twórczość w więzieniu, o ile oczywiście nie trafi na współwięźnia o podobnym poziomie kreatywności.
Poglądy autorki mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)