Ale na tegorocznym Przystanku Woodstock stało się coś jeszcze. Okazało się bowiem, że władzy przeszkadzał również finałowy występ Owsiaka. Co roku twórca festiwalu żegna się z uczestnikami podczas ostatniego koncertu, improwizując pod muzykę do piosenki Piotra Bukartyka „Z tylu chmur". Owsiak trochę rapuje, trochę śpiewa, a trochę recytuje, zawsze pod tę samą melodię — to zwyczaj, który dla bywalców Woodstocku jest świętością i moment, na który czekają od momentu rozpoczęcia imprezy. Nagle wyszło na to, że Owsiak podczas swojego występu w nocy z 4 na 5 sierpnia popełnił przestępstwo… ponieważ użył wulgarnych słów! A dokładnie wykrzyczał do tłumu „Pierdolić polityków! Czy macie, kurwa, serce do ludzi?!". Zwrócił się również bezpośrednio do ministra Błaszczaka: „Nie mów mi, kurwa, że tu jest podwyższone ryzyko, tu w tym miejscu. Kłamiesz, kłamiesz, kłamiesz!"; „Nie mów mi, kurwa, że jestem drugi sort!". Za to stanie przed sądem.
To kuriozum na światową skalę, a przy okazji ograniczenie wolności artystycznej. Owsiak twierdzi, że zaraz po zakończeniu festiwalu zgłosiła się do niego policja w celu zabezpieczenia nagrań z finałowego koncertu. Podejrzewa, że był inwigilowany na polityczne zlecenie na zasadzie „szukajcie a znajdziecie".Owsiak broni się, że niecenzuralne słowa, które padły podczas koncertu, były fragmentem improwizowanego utworu muzycznego: — Do głowy by mi nie przyszło, że ten utwór muzyczny, także w moim wykonaniu, będzie przedmiotem tego oskarżenia. A więc, oskarżenie mówi o tym, że podczas wykonywania tego utworu użyłem kilka słów niecenzuralnych. (…) W moim wystąpieniu nie było żadnych personalnych ataków na nikogo. Artyści, głównie związani ze sceną rockową, murem stanęli za Owsiakiem. Niektórzy w ramach prowokacji wrzucili na Twittera wpisy kipiące od wulgaryzmów. Skandalista Maciej Maleńczuk nagrał filmik, w którym rapuje tak, aby użyć jak najwięcej słów niecenzuralnych. Jedna z kancelarii adwokackich z Gorzowa Wielkopolskiego wysłała list do Owsiaka, w którym zadeklarowała chęć darmowej pomocy prawnej podczas procesu. „Chętnie zgłosimy się jako Pana obrońcy — oczywiście pro bono w postępowaniu wykroczeniowym w Słubicach, jakie zainicjował przeciwko Panu komendant policji w Gorzowie — jeśli uzna Pan, że taka pomoc jest potrzebna" — napisał w liście mecenas Jerzy Synowiec. Przedwczoraj szef WOŚP złożył pierwsze zeznania na komendzie. Gdy wrócił, nagrał filmik z komentarzem, który umieścił na Facebooku. — To kneblowanie ust. Twórca ma prawo używać swojego języka na wydarzeniu artystycznym. Mam do tego prawo, nadal uważam, że to tylko żart. Ale wiem, że ta kara mnie spotka — powiedział.
— Wszystko odbyło się profesjonalnie i urzędowo. Wyjaśniłem, że był to utwór artystyczny i myślałem, że to koniec. Okazało się jednak, że policja chce cenzurować moje wypowiedzi.
Dziwnym trafem obecna władza nie wykazuje takiej bezwzględności w karaniu za przekleństwa pod adresem opozycji albo obrażanie Donalda Tuska.
Poglądy autorki mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)