— Polska polityka już wcześniej miała na sobie odcisk nacjonalizmu, który dziś pojawia się znów. Dlatego Polska wynosi się nad swoich sąsiadów, ale tym sama sobie szkodzi – powiedział specjalista ds. prawa międzynarodowego Gerd Seidel w wywiadzie dla Sputnik Deutschland.
— Wydaje mi się, że Polska, a konkretnie przewodniczący Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, próbuje otrzymać pieniądze, wysuwając nieuzasadnione roszczenia. Wysuwając roszczenia reparacyjne, Polska narusza architekturę bezpieczeństwa europejskiego. Tym tedencjom w Polsce przeciwstawiają się liberalne siły, które odrzucają nacjonalistyczny kurs rządu, a przyszłość niemiecko-polskich stosunków zależy pod wieloma względami od opozycji w Polsce. Jednocześnie, jak uważa ekspert, Polska wewnątrz Unii Europejskiej ma jeszcze jedną frakcję.— Polska zawsze była ściśle związana z USA i zawsze odgrywała szczególną rolę. Nawet w czasie kiedy Polska wchodziła w tzw. blok wschodni, nawet wtedy miała dobre stosunki z USA. Nasuwa się myśl, że Polska wzięła na siebie rolę prowokatora, działającego na zlecenie Amerykanów.
W tej chwili z Polską, którą rządzą konserwatyści, trudno jest rozmawiać – mówi Reinhardt Rhode, profesor stosunków międzynarodowych w wywiadzie dla Sputnik Deutschland. – Między Warszawą i Berlinem brak jest jakiegoś zaufania, nie tylko w kwestii polityki i uchodźców. Na daną chwilę Polska działa bardzo nieprofesjonalnie i nerwowo. Możliwe, że z nowym premierem Mateuszem Morawieckim coś się zmieni, trzeba poczekać. Różnice zdań z Unią Europejską są rzeczywiście ogromne.
— Polityczne żądania reparacji to tylko nieudany kalambur, nie ma do tego żadnych podstaw prawnych – uważa Rhode. – Niemniej jednak polski rząd znów robi hałas. Berlin reaguje na to głównie milcząc. Rząd w Warszawie może pozwolić sobie takie głośne i nacjonalistyczne hasła tylko z powodu niemieckiej liberalności. Jeśli w Berlinie byłby obecnie konserwatywny rząd, to sytuacja byłaby rzeczywiście nieprzyjemna.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)