Pomijając już nawet fakt, że nie zawsze to, co wyprodukowane w naszym kraju automatycznie jest lepszej jakości — to godna pochwały jest postawa wspierające przede wszystkim to, co lokalne. Ale jak to zwykle bywa, kiedy do całej sprawy wkrada się zbyt dużo ideologii, to dobry pomysł szybko zamienia się w swoją własną karykaturę.
Po pierwsze, wprowadzono punktację (od 1 do 100), w ramach której analizowane są takie szczegóły jak to, czy firma powstała na bazie polskiego kapitału, kto wchodzi w skład zarządu, czy jest to marka należąca do większego zagranicznego koncernu — wreszcie — to, kto sprzedał, a kto kupił w ostatnim czasie udziały w przedsiębiorstwie.Jak twierdzi Mateusz Perowicz z Klubu Jagiellońskiego, wielu konsumentów nie ma pojęcia o tym, jakie zmiany właścicielskie zachodziły w firmie. I w ten sposób, nie wiedząc o tym, wspierają Niemców, Francuzów, a nawet Rosjan!
— Wspierają w ten sposób nie polskie firmy, lecz zagraniczne przedsiębiorstwa. Trzeba jednak zauważyć i to, że ze względu na bardzo szybki rozwój dużych sieci handlowych, polscy mali i średni przedsiębiorcy zaczęli mieć problemy z przebiciem się do świadomości konsumentów ze swoimi produktami oraz lokalnymi markami. Chęć przeciwdziałania takim praktykom była jednym z powodów powstania aplikacji "Pola. Zabierz ją na zakupy", z której skorzystało już niemal pół miliona Polaków. Nasza aplikacja zwraca uwagę na rzecz niezbędną do świadomego wyboru produktów spożywczych, jaką jest struktura kapitałowa przedsiębiorstw — mówi współtwórca aplikacji.
— Nasz znak towarowy będzie prosty, intuicyjny i co najważniejsze otrzymać go mogą tylko te podmioty, które produkują w Polsce, są zarejestrowane w naszym kraju, prowadzą tu prace badawczo-rozwojowe i — co najistotniejsze — nie są częścią zagranicznego koncernu — mówi Perowicz w rozmowie z portalem dlahandlu.pl.
Już dwie stuprocentowo polskie firmy zdecydowały się znaczek na swoich produktach umieścić. To Radziemska — producent chemii gospodarczej oraz Woda Staropolska — producent wody mineralnej pochodzący z Iłży.Pół miliona ludzi żyje w przekonaniu, że grzebień, płatki śniadaniowe czy woda są bardziej warte kupienia, bo przez ostatnie pół roku żaden cudzoziemiec nie zasiadał w fotelu prezesa. To już swoisty fetysz. Czy naprawdę nie wystarczy, że jakaś firma płaci tu podatki, zatrudnia Polaków, płaci im na czas i godnie? Nie przesadzajmy, drodzy rodacy. Majonez Kielecki jest tak samo smaczny, jak był przez lata. Nawet jeżeli Winiary zostały kupione przez Nestle.
Poglądy autorki mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)