Kaczyński uważa, że cała „afera" z jego udziałem jest nadmuchana, a tak naprawdę to wiele hałasu o nic:
To nie jest nawet kapiszon, tam przecież nic nie ma. Ale parę spraw chcę sprostować, bo mamy do czynienia z całą masą nieprawdziwych sugestii. Na przykład czy poseł i szef partii ma prawo być szefem rady fundacji, czyli de facto rady nadzorczej? Otóż ma prawo, to nie jest złamanie żadnego przepisu
— powiedział prezes.
Jarosław Kaczyński najwyraźniej musiał już zabrać głos po serii krytycznych tekstów w mediach, które ukazały się po wypowiedziach Beaty Mazurek. Rzeczniczka PiS od kilku dni występuje w roli bulteriera PiS oraz spółki „Srebrna". Gerald Birgfellner, który kierował Nuneatonem, chce od Srebrnej 1 mln 580 tys. — wystawił w sumie cztery faktury, oryginały wszystkich ma prokuratura. Beata Mazurek odniosła się m.in. do jednej z nich: — Ta faktura nie jest podstawą do dokonania płatności, bo w niej nie wiadomo, o co chodzi. Taką fakturę każdy może wystawić każdemu — skomentowała rzeczniczka.Jeszcze po pierwszej publikacji to Beata Mazurek spopularyzowała na Twitterze frazę „Ja cię nie mogę" — którą rzekomo miał wypowiedzieć prezes PiS, komentując ubiór towarzyszącej austriackiemu biznesmenowi tłumaczki.
„Powiedz mi, czemu ty chodzisz w spodniach, które wyglądają jak obdarte z piżamy?" — miał zapytać prezes, aby chwilę później westchnąć nad nową modą: „Ja cię nie mogę". Jednak ostatnia analiza fonologiczna wykazała, że to jednak nie były jego słowa, a najprawdopodobniej innego z uczestników spotkania, Grzegorza Jacka Tomaszewskiego.W innej wypowiedzi Mazurek wyraziła zaskoczenie agenturalną przeszłością Kazimierza Kujdy, w co nikt z medialnych komentatorów nie dał po prostu wiary. A już prawdziwą wisienką na torcie było jej ostatnie publiczne wystąpienie:
W sprawie spółki Srebrna wszystko jest czyste i klarowne, ponieważ prezes Jarosław Kaczyński miał prawo do tego, żeby prowadzić określone rozmowy, miał do tego upoważnienia
— powiedziała Mazurek.
Z jego oświadczeń majątkowych wynika jednak coś zupełnie innego. Dlatego dziennikarze są pewni, że prezes był po prostu zmuszony zabrać głos dla „Sieci", bo kolejne próby obrony jego interesów przez Mazurek po prostu wpychają go na minę.
Jedno jest pewne: „taśmy Kaczyńskiego" jeszcze długo będą elektryzować opinię publiczną.
Poglądy autorki mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)