— Nie dziwi mnie to, że prokuratura nie wszczęła śledztwa w sprawie Srebrnej i nie wezwała Jarosława Kaczyńskiego na przesłuchanie w tej sprawie. Trudno się do czegokolwiek tutaj doczepić. Coraz więcej podejrzeń jest za to co do pana Birgfellnera
— powiedział premier.
Według niego, decyzja prokuratury jest "całkowicie niezależna" od niego i od prezesa Kaczyńskiego. Jak dodał, w sprawie ujawnionych przez "Gazetę Wyborczą" informacji bulwersuje go co innego.
— Oburza mnie, że przez 30 lat można było wykorzystywać niechęć polityczną, żeby inwestycja się nie odbyła. Jest to przykład "zachowań poniżej standardów cywilizowanych".
— Nauczyciele będą lepiej wynagradzani, ale na wszystko potrzeba czasu — mówił.
Polityk został także zapytany o wiceministra cyfryzacji Adama Andruszkiewicza, wobec którego toczy się śledztwo w sprawie fałszowania podpisów na listach poparcia Młodzieży Wszechpolskiej.
— Wszystkie tego typu sprawy powinny jak najszybciej zostać wyjaśnione do najmniejszego szczegółu. Podejrzenia można rzucić bezpodstawnie na każdego. Zazwyczaj to się robi po to, żeby jakieś błoto zostało na garniturze. Chcemy wiedzieć, czy nie jest ofiarą niesłusznie rzucanych podejrzeń, po to, żeby kogoś bardzo mocno zniszczyć. Wierzę w jego niewinność
— przyznał Morawiecki.
Premier przyznał też, że w momencie powoływania Andruszkiewicza na stanowisko wiceministra cyfryzacji nie wiedział, że toczy się w jego sprawie postępowanie wyjaśniające ws. fałszowania podpisów.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)