Gdyby tak się nie stało, członkinią KRS prawdopodobnie zostałaby m.in. właśnie Joanna Senyszyn.
W wyniku drugiego, powtórzonego głosowania w Radzie znaleźli się przedstawiciele zgłoszeni przez PiS. Marek Ast uzyskał 234 głosy. Arkadiusz Mularczyk, Bartosz Kownacki i Kazimierz Smoliński mieli po 233 głosy. Minimalnie „pod kreską” znalazły się zaś kandydatki opozycji: Kamila Gasiuk-Pihowicz i Joanna Senyszyn. Działaczka Lewicy zapowiedziała, że sprawą zajmie się prokuratura na wniosek klubu Lewicy.
#Sejm: Posłowie @marek_ast, @KownackiBartosz, @arekmularczyk i @KaziSmolinski - wybrani członkami Krajowej Rady Sądownictwa. pic.twitter.com/aw3fitY2oX
— Sejm RP (@KancelariaSejmu) November 21, 2019
Marszałek Witek zdecydowała się powtórzyć głosowanie – rzekomo ze względu na błędy maszyn do głosowania, które nie u wszystkich posłów miały zadziałać jak należy. Rzeczywiście w stenogramach, a także w filmach dokumentujących głosowanie jest mowa o błędach zgłaszanych przez niektórych posłów. Jednak faktem jest, że marszałek odmówiła publikacji wyników „pierwszego” głosowania, choć domagała się tego opozycja.
#TrzebaAnulowaćBoPrzegramy 🙈🙉🙊 pic.twitter.com/sDTvD2T7uI
— Karolina Opolska (@Opolska) November 22, 2019
Kuriozalna sytuacja w Sejmie. Szczerba: to złamanie prawa
Koalicja Obywatelska twierdzi, że pierwszy wybór członków KRS był ważny. Tyle że wynik nie został ujawniony. Poseł Michał Szczerba wprost mówi o złamaniu prawa przez Elżbietę Witek, która decyzję o powtórzeniu głosowania podjęła arbitralnie, niezgodnie z procedurami.
Nie pomogło nawet upomnienie jej przez wiceszefa Kancelarii Sejmu siedzącego obok. - Pani Marszałek, to nie można tak... To musi być wniosek. Ja melduję, że wszyscy posłowie, którzy są na sali, oddali głosy – powiedział, jednak Elżbieta Witek nie zareagowała.
Zastępca Szefa Kancelarii D. Salomończyk ostrzega Marszałek przed bezprawnym działaniem: „Nie można tak, pani marszałek. Ja melduję, że wszyscy posłowie zagłosowali, ci którzy są na sali”. Wyniki wyborów są ostateczne. Powinny zostać ogłoszone. Marszałek świadomie złamała prawo❗️ https://t.co/wYYGfHuCVB
— Michał Szczerba (@MichalSzczerba) November 22, 2019
„Trzeba anulować bo przegramy”
To zdanie już jest kultowe. O co chodzi? To wypowiedź posłanki PiS słyszalna w pewnym momencie z sali sejmowej. „Trzeba anulować, bo my przegramy, za dużo osób (...)”. Opozycja uznaje to za dowód, że marszałek po prostu z premedytacją nie dopuściła do ogłoszenia wyników będących nie po myśli PiS. Natychmiast bowiem zaczęła naciskać na powtórzenie, zasłaniając się zgłoszeniami polityków PO, że „nie działa system”.
„Trzeba anulować, bo przegramy. Za dużo osób, naprawdę” - to hasło już krąży po internecie, powstały setki memów, gdzie kwestię tę wypowiadają m.in. kursant na egzaminie na prawo jazdy, a także Krzyżacy pod Grunwaldem i polscy piłkarze na mistrzostwach.
Prezes PiS: Polacy, nic się nie stało!
W sprawie nieszczęsnego głosowania głos zabrał sam Jarosław Kaczyński. Jego stanowisko było do przewidzenia.
Pani marszałek podjęła po długim zastanawianiu się właściwą decyzję, bo rzeczywiście, jeśli spojrzeć na to z jej punktu widzenia - widziała salę, słyszała to, co mówią do niej posłowie z różnych stron - to były podstawy do tego, że to głosowanie nie oddaje po prostu woli Sejmu, a to jest podstawa do decyzji marszałka – stwierdził szef PiS w TVP Info. - Oczywiście opozycja próbuje z tego zrobić jakąś, jak to oni zwykle nazywają, aferę, a tak naprawdę nie stało się nic nadzwyczajnego.
A co na to wszystko opozycja?
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)