Jak informuje TVP Info, kwestia zbudowania w Berlinie pomnika, upamiętniającego polskie ofiary II wojny światowej, wciąż stoi pod znakiem zapytania. Według nieoficjalnych ustaleń, politycy związani z CDU/CSU nie chce się zgodzić na taki gest w stronę Polaków, aby nie stracić poparcia w środowiskach tzw. wypędzonych.
Niemcy chcą uczcić pamięć polskich ofiar II wojny światowej
Przypomnijmy, w czerwcu ubiegłego roku poinformowano, że dyskutowana w Niemczech od 2017 roku sprawa upamiętnienia polskich ofiar II wojny światowej została rozwiązana decyzją niemieckiego rządu, ktory postanowił, że w Berlinie powstanie pomnik upamiętniający Polaków.
Wzniesienie takiego pomnika zostało zainicjowane przez Floriana Mausbacha, emerytowanego szefa Federalnego Urzędu Budownictwa i Zagospodarowania Przestrzennego.
Zaproponował on również konkretne miejsce, gdzie ma znajdować się monument – Plac Askański (Askanischer Platz) w centrum Berlina, blisko ruin zburzonego w czasie wojny dworca kolejowego.„Rząd niemiecki od dawna popiera inicjatywę obywatelską zmierzającą do budowy Pomnika Polaków w centrum Berlina upamiętniającego polskie ofiary niemieckiej okupacji w latach 1939–1945” – oświadczyło MSZ Niemiec odnosząc się do decyzji rządu.
Ostateczną decyzję o pomniku Polaków ma podjąć Bundestag.
Nie wszyscy popierają inicjatywę budowy pomnika ku czci Polaków
Z nieoficjalnych ustaleń wynika jednak, że póki co inicjatywa budowy pomnika nie ma szans na uzyskanie większości w niemieckim parlamencie. Projekt popiera około 240 posłów z różnych frakcji, poza deputowanymi z Alternatywy dla Niemiec.
Część posłów CDU/CSU nie zgodzi się na upamiętnienie, ponieważ nie chce stracić kolejnych głosów ze środowisk tzw. wypędzonych na rzecz Alternatywy dla Niemiec (AfD). Z ich punktu widzenia byłoby to politycznie nieopłacalne zwłaszcza w obecnej sytuacji, kiedy nie można wykluczyć przedterminowych wyborów – wyjaśnił jeden z rozmówców TVP Info, chcący zachować anonimowość.
Według nieoficjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do niemieckiej ambasady w Warszawie, na które powołuje się TVP Info, Angela Merkel także nie chce narażać się na spadek poparcia wśród środowisk wypędzonych, dlatego nie odwiedziła razem z Mateuszem Morawieckim berlińskiej placówki Instytutu Pileckiego.
W liście do przewodniczącego Bundestagu Wolfganga Schaeublego Benz napisał, że kierowana przez niego rada dostrzega „niebezpieczeństwo nacjonalizacji pamięci”, zwłaszcza że pojawiają się także żądania, by postawić podobny pomnik dla ofiar ukraińskich. Co więcej, historyk uważa, że „pomnik nie mógłby wypełnić luk w wiedzy historycznej i zapewnić koniecznej informacji na temat niemieckich zbrodni i ich ofiar”.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)