Opublikowany wczoraj na facebookowym profilu kandydatki na prezydenta z ramienia KO spot jest pełen napięcia i grozy. Obrazki z listonoszami, przesyłkami, listami i skrzynkami pocztowymi przeplatają się ze scenami z pacjentami karetek pogotowia i personelem medycznym w maskach. W spocie pojawia się hasło:
10 maja te skrzynki mają być urnami dla 30 milionów Polaków. Niestety mogą to być nie tylko urny wyborcze.
W spocie pokazano także rodzinę z dzieckiem w maskach ochronnych, obok której przejeżdza samochód, kierujący się w stronę warszawskiej siedziby PiS. Jadący samochodem mężczyzna pokazuje rodzinie środkowy palec, a na ekranie pojawia się hasło:
„Sorry. Dla mnie ważniejsze są wybory.”
Sztab wyborczy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej zaprezentował wczoraj jeszcze jeden spot, w nieco innym stylu. W drugim filmiku kandydatka na prezydenta występuje w „Kidawa TV”, gdzie w rozmowie z „dziennikarką”, w którą wciela się radna PO, wypowiada się na temat kwestii przeprowadzania wyborów prezydenckich w obliczu epidemii koronawirusa.Polska potrzebuje prawdziwego prezydenta, wybranego w wolnych i bezpiecznych wyborach. Ja takie wybory chcę wygrać. Te pseudowybory korespondencyjne nazywane „usługa pocztową”, w maju nie będą ani wolne, ani bezpieczne i w ogóle nie powinny się odbyć - mówi w spocie Kidawa-Błońśka.
W roli eksperta w spocie występuje Fryderyk Zoll, który ocenia, że wybory korespondencyjne nie odpawiadają standardom konstytucyjnym.
– Właściwie trudno powiedzieć, kiedy wybory miałyby się odbyć, tak aby mogły być niezakwestionowane. Te wybory nie odpowiadają standardom konstytucyjnym. Stworzyliśmy tak naprawdę stan absolutnego bezprawia - ocenia Fryderyk Zoll.
Platforma Obywatelska pokazała dziś nam wszysykim jaka TVP jej się marzypic.twitter.com/YkSRvMmVI0
— John (@JohnMcRac) April 25, 2020
Czy wybory korespondencyjne będą bezpieczne?
Wybory prezydenckie z głosowaniem korespondencyjnym są według partii rządzącej jedynym bezpiecznym sposobem na wybranie głowy państwa w obliczu panującej epidemii koronawirusa. Opozycja ma jak widać zdecydowanie inne zdanie i stanowczo sprzeciwia się organizacji takich wyborów, wskazując, że niosą one ryzyko dla obywateli. A co na to eksperci?W rozmowie na antenie RMF FM dr Paweł Grzesiowski, immunolog i ekspert ds. zakażeń, pytany o ryzyko zakażenia podczas głosowania korespondencyjnego powiedział, że jest ono znikome.
Jestem dosyć ostrożny i racjonalny i nie spodziewam się, że na papierze czy na kartonie przeżyje wirus. Nawet gdyby jakaś niewielka ilość wirusa się ostała, to nie będzie to powód do zakażenia – mówił ekspert.
Dr Grzesiowski zwrócił także uwagę, że obecnie wszyscy pracują w maskach, więc także listonosze, pracujący przy wyborach, używaliby maseczek i ryzyko przeniesienia wirusa na kopertę jest naprawdę niewielkie. Mała jest także szansa na to, że wirus, nawet gdyby w jakiś sposób znalazł się na liście, zarazi odbiorcę.
- Najpierw musiałby ktoś na niego moim zdaniem świadomie nakasłać, nakichać, tego wirusa tam przenieść, a dopiero potem właśnie odbiorca musiałby go bardzo dokładnie obwąchiwać i wtedy mógłby się zaraził - ocenił dr Grzesiowski.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)