Z dnia na dzień zakażonych koronawirusem w Polsce przybywa. Dzisiaj padł kolejny rekord. Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 2367 nowych przypadkach zakażenia COVID-19, potwierdzonych pozytywnym wynikiem testów laboratoryjnych oraz śmierci 34 osób, u których zdiagnozowano koronawirusa.
Rzecznik resortu zdrowia zapewniał w rozmowie z PAP, że „nadal nic się nie zmienia w przebiegu epidemii”.
Cały czas mamy w większości przypadki rozproszone. Nie ma dużych ognisk. Musimy niestety w najbliższych dniach i tygodniach przyzwyczaić się do tych wyników – powiedział.
Na pytanie, czy Ministerstwo Zdrowia przewiduje dalszy wzrost zachorowań, odpowiedział: „Wszystko jest możliwe w zależności od tego, czy będziemy stosować się do zasad sanitarnych”.
– To zależy od nas. Jeżeli dzisiaj w Warszawie przybyło nam w granicach 130 przypadków zakażeń, w Krakowie ponad 60, to widzimy, że tam gdzie jest duża gęstość zaludnienia, wirus potrafi się dosyć szybko rozprzestrzeniać. Stąd też te nasze zalecenia pozostają cały czas w głównym przekazie, czyli maseczka i dystans mogą nas ochronić przed zakażeniem – dodał.Jak zaznaczył, liczba miast, które wchodzą teraz do stref z obostrzeniami, to „powinien być dla nas sygnał, byśmy w dużych miastach szczególnie uważali i z dużą atencją stosowali te zasady sanitarne”.
Pytany, czy można spodziewać się szybszego wprowadzenia obostrzeń odpowiedział:
Jeżeli będziemy notować duże wzrosty, to wszystkiego możemy się spodziewać. Na pewno będziemy rozważać wprowadzenie szybciej tych obostrzeń, o których mówiliśmy. W najbliższych dniach też bardzo istotna będzie egzekucja obowiązujących przepisów prawa, na pewno będziemy wspólnie z Komendą Główną Policji działać w tym zakresie.
„Do wzrostu zakażeń przyzwyczajać się nie radzę, bo wtedy będziemy tylko liczyć zgony"
Specjalista w dziedzinie mikrobiologii i wirusologii prof. Włodzimierz Gut w rozmowie z PAP powiedział, że Polacy powinni przyzwyczaić do określonych zachowań”. – Do wzrostu zakażeń przyzwyczajać się nie radzę, bo wtedy nie będziemy już nic robić, tylko liczyć zgony – ocenił.– Jeżeli 50 proc. społeczeństwa stosuje się do wymagań, to mamy takie wzrosty. Jeżeli 70 proc. zacznie się stosować, to nam się trochę sytuacja ustabilizuje, jak 90 proc. to zacznie spadać – podkreślił. Dodał, że „reszta w rękach ludzi”.
Wirusolog ma obawy, że w pewnym momencie chorować zacznie służba zdrowia i wtedy nie będzie komu np. obsługiwać respiratorów.
Wtedy zbliżymy się do wariantu włoskiego, ale to już jest naprawdę problem ludzi, bo wszystkie reguły są ustalone – zaznaczył.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)