Mykolog Marek Snowarski powiedział w wywiadzie opublikowanym na portalu tvp.tygodnik.pl, że informacje o rumuńskich grzybiarzach „buszujących” w polskich lasach pojawiły się już w ubiegłym roku. Założyciel portalu grzyby.pl początkowo potraktował doniesienia jako żart, później jednak postanowił je sprawdzić i rzeczywiście na Podkarpaciu, a wcześniej w Świętokrzyskiem pojawili się rumuńscy grzybiarze.
– Granice mamy otwarte. Miejscowym na pewno nie jest miło, gdy większa ekipa pojawia się w ich okolicy i zbiera wszystko, jak leci. Myślę jednak, że tzw. mafia rumuńskich grzybiarzy to bardziej zjawisko medialne niż realny problem – powiedział mykolog.
– Natomiast obawy miejscowych są o tyle zrozumiałe, że jeżeli na ich terenie pojawia się masa obcych, to zawsze budzi to niepokój. Sam nie chciałbym, żeby po „moim” lesie przewalały się tabuny ludzi – mówił mykolog.
Na pytanie, czy jest możliwe, aby setka Rumunów wyniosła z lasów kilka ton grzybów, jak twierdzą internauci, Snowarski odpowiedział:
Oczywiście. Nie trzeba do tego setki Rumunów. Znam pewną panią w Świętokrzyskiem, która trzy lata temu, gdy był niesamowity wysyp prawdziwków, zaniosła do skupu ponad tonę tych grzybów. W pojedynkę. Oczywiście nie na raz. Codziennie wyprawiała się na grzyby i to był dla niej sposób na sezonowe dorabianie.
Jego zdaniem informacje nawet o tonach wywożonych grzybów nie są przesadzone.– Jeżeli Rumuni przyjeżdżają na rydze, to ewidentnie gdzieś dostają dobrą cenę za swój zbiór, skoro opłaca im się jechać pół dnia samochodem na grzybobranie, a potem odstawiać zdobycz gdzieś do chłodni – wyjaśniał.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)