Dawid Manzheley, korzystając z minuty sławy, opowiedział portalowi o szczegółach organizowania gejowskich seksualnych imprez w Brukseli. Na udziale w jednym z takich przyjęć przyłapano byłego już węgierskiego eurodeputowanego Józsefa Szájera. Byłego, ponieważ sam zrezygnował z mandatu w atmosferze obyczajowego skandalu.
Całe zdarzenie i wyskok polityka zbulwersowały opinię publiczną, ponieważ Szájer wywodzi się z konserwatywnego Fideszu, który zdecydowanie opowiada się za wartościami chrześcijańskimi i podkreśla, że rodzina to wyłącznie związek kobiety i mężczyzny oraz występuje przeciwko LGBT. Ponadto polityk jest współautorem węgierskiej konstytucji z 2011 roku, do której wpisano ochronę świętości instytucji małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny.
Organizator brukselskich seksparty: Regularnie bywali politycy z PiS
Najpierw, jakieś półtora roku temu, skontaktowało się ze mną dwóch polityków PiS, którzy usłyszeli o moich imprezach od brukselskich znajomych. Potem odezwało się kolejnych dwóch, którzy dowiedzieli się o nich od kolegów z Niemiec - powiedział organizator seksparty z Brukseli.
Jak twierdził Manzheley w rozmowie z portalem, gośćmi imprez z Polski są właśnie posłowie PiS, często pojawiają się przedstawiciele innych krajów, np. Ukrainy, Francji, Niemiec, Holandii, Luksemburga, Szwajcarii czy Hiszpanii. Dodał, że najczęściej wpadają Polacy i Węgrzy, precyzując, że chodzi o dziewięciu polityków z Fideszu. Pytany, o to, czy mówią dlaczego biorą udział w tajnych imprezach, powiedział, że czasami tłumaczą, że chcą zachować stanowiska i nie chcą, żeby wyszło na jaw, że nie zgadzają się z tym, co deklaruje ich partia.
Mężczyzna ujawnił też na czym polegają organizowane przez niego imprezy. Jak powiedział, „nie można na nich używać prezerwatyw, każdy uczestnik musi uprawiać seks”. - Nie mogą tylko patrzeć - dodał. Zabronione jest wnoszenie telefonów, a przed wejściem goście deklarują, czy mieli już koronawirusa lub czy przeszli test. W sprawie piątkowego nalotu wyjaśnił, że impreza sama w sobie nie łamała prawa, ale na piątkowej było za dużo osób, jedna z nich nie zamknęła drzwi. Policja, która pojawiła się na miejscu po prostu weszła bez nakazu.
To nie koniec rewelacji, których bohaterem jest Dawid Manzheley. Jak się okazało w czwartek, wadowicka policja nabrała podejrzeń wobec mężczyzny, ponieważ jego dane oraz wygląd zewnętrzny zgadzają się z danymi i zdjęciem osoby poszukiwanej w Polsce za serię oszustw. Funkcjonariusze z Wadowic przy współpracy z belgijskimi służbami zweryfikują te informacje, ale źródła Onetu już potwierdzają, że to ta sama osoba. Portal dodaje, że informacje o problemach z prawem Manzheley'a poddają w wątpliwość informacje, które przekazał w środowym wywiadzie, jednak udział w imprezie węgierskiego eurodeputowanego i dyplomaty z Estonii się potwierdził.
Węgierski polityk gościem „gejowskiego party”. Orban: To nie do przyjęcia
Afera ma swój początek w miniony piątek. To wtedy policja przerwała seksparty zorganizowane w piwnicy baru przy Rue des Pierres w centrum Brukseli i łamiące obowiązujące w Belgii obostrzenia w związku z epidemią koronawirusa. Okazało się, że jednym z gości przybytku był węgierski europoseł József Szájer z konserwatywnego Fideszu.
Rzeczniczka belgijskiej prokuratury Sarah Durant w komentarzu dla RMF FM powiedziała, że policję wezwali sąsiedzi, którzy poskarżyli się na hałas. Ujawniła też szczegóły zatrzymania europosła z Węgier, który po przybyciu funkcjonariuszy na miejsce zdarzenia uciekł przez okno i zszedł po rynnie.
Mężczyzna miał zakrwawione ręce, być może zranił się podczas ucieczki. W jego plecaku znaleziono narkotyki. Mężczyzn nie mógł przedstawić żadnych dokumentów tożsamości. Został więc odprowadzony do swojego mieszkania, gdzie na podstawie paszportu dyplomatycznego przedstawił się jako S. J. (ur. 1961) - poinformowała rzeczniczka prokuratury.
Wszyscy uczestnicy zostali ukarani mandatami za złamanie obowiązujących restrykcji w ramach walki z koronawirusem.
József Szájer, prominentny polityk Fideszu, przyznał w wydanym oświadczeniu, że to on był europosłem, który uczestniczył w piątkowym, nielegalnym seks party w Brukseli. Przeprosił rodzinę, z mandatu zrezygnował już w niedzielę.https://t.co/r9IyoI8Ccb pic.twitter.com/HiPINKCtWs
— Rzeczpospolita (@rzeczpospolita) December 1, 2020
Eurodeputowany Szájer już w weekend zrezygnował ze swojego mandatu, nie podając wówczas żadnego powodu swojej decyzji. Dopiero we wtorek wydał oświadczenie, w którym przyznał się do udziału w „przyjęciu domowym w Brukseli” i przeprosił za zdarzenie swoją rodzinę, kolegów i wyborców. Wyjaśnił, że nie brał narkotyków i złożył szczegółowe wyjaśnienia w tej sprawie na policji.
Incydent skomentował Viktor Orban. W oświadczeniu stanowczo podkreślił, że zachowanie europosła Fideszu Józsefa Szájera nie mieści się w systemie wartości tej wspólnoty partyjnej i jest nie do przyjęcia.
To, co zrobił nasz przedstawiciel József Szájer, nie mieści się w systemie wartości naszej wspólnoty partyjnej. Nie zapomnimy o 30 latach jego pracy i nie wyprzemy się jej, ale jego czyn jest nie do przyjęcia i nie do obrony" – powiedział Orban w komentarzu dla dziennika „Magyar Nemzet”.
Dodał, że rezygnacja ze stanowiska i wycofanie się z partii była jedyną słuszną decyzją. W podobnym tonie aferę skomentowała Beata Kempa w programie „Tłit”. Europosłanka powiedziała, że była wręcz zbulwersowana, a całe zdarzenie jest kompromitacją, ponieważ nie zgadza się z tym, co głosił wcześniej polityk. Dodała, że to absolutny skandal, który godzi jednocześnie we wszystkich eurodeputowanych, dlatego z zadowoleniem przyjęła informacje o jego rezygnacji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)