Co natchnęło miłośników selfie, trudno powiedzieć. Możliwe, że swego rodzaju impulsem był tydzień mody w Australii, podczas którego uczestnicy pokazu wychodzili na podium z reklamówkami na głowach. A może to tylko sposób na zwrócenie na siebie uwagi i epatowania publiczności. Tak działo się również wcześniej. Na przykład, z „saglie" — zdjęciami miłosników wykrzywiania się. Albo „scotch-selfie", kiedy ludzie przed wykonaniem zdjęcia szpecą swoją twarz za pomocą taśmy klejącej.
Można odnieść wrażenie, że miłośników selfie nic nie powstrzyma. Nie boją się pokazać się brzydkimi, śmiesznymi i głupimi. Dla efektownej fotki i „like'ów" są gotowi na najbardziej szalone postępki. Niektórzy nie boją się nawet zaryzykować życiem. Nic dziwnego, że za ten szał czasami trzeba zapłacić prawdziwą tragedią.Lekarze uznali uzależenienie od selfie za chorobę psychiczną i nawet opracowali odpowiednią klasyfikację. Choroba ma kilka etapów: od epizodycznego do chronicznego, kiedy człowiek odczuwa niekontrolowaną chęć stale się fotografować i publikować te fotografie w internecie. Psychiatrzy podkreślają także, że leczenie na razie nie istnieje.
Radykalne rozwiązanie problemu oczywiście jest: po prostu trzeba wyrzucić telefon komórkowy. Ale od razu wiadomo: to będzie to samo, co dla alkoholika wylać zawartość butelki do zlewu.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)