Po stosunkowo udanej interwencji Francji w wojnę domową w Mali w 2013 roku, którą sprowokowały różne ugrupowania dżihadystów, utrzymuje ona w regionie około 3000 żołnierzy. Jak twierdzi ekspert ds. francuskojęzycznej Afryki z Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Paul Melly, Francji udało się rozproszyć islamistów, ale nie zniszczyć.
Wojna domowa w Mali oficjalnie zakończyła się w czerwcu, ale, mimo podpisania porozumienia, dżihadyści nie zniknęli, a rozproszyli się i przekształcili w decentralizowany islamski ruch, który w 2015 roku wielokrotnie przeprowadzał ataki terrorystyczne w różnych częściach kraju, w tym daleko na południu.Określenie, w czyich interesach działają dżihadyści, jest bardzo trudne. Dominujące w regionie ugrupowanie Al-Murabitun, bezpośrednio związane z Al-Kaidą, przyznawało się do przeprowadzenia wielu ataków. Tym nie mniej, w tym roku rzekomy przedstawiciel Al-Murabitun oświadczył, że zamierza połączyć się z Państwem Islamskim. Kilka dni później lider Al-Murabitun Muchtar Bilmuchtar zaprzeczył, by jego ugrupowanie nosiło się z takimi planami.
Dotychczas nie ma bezpośrednich dowodów łączących ataki z Państwem Islamskim. Jean-Hervé Jezequel z Międzynarodowej Grupy Kryzysowej bardzo ostrożnie wypowiada się na ten temat: „Jeśli okaże się, że za atakiem w Bamako stoi Państwo Islamskie, będzie to pierwsza jego operacja w Mali. Oficjalnie nie działa ono w tym kraju, choć latem pojawiły się plotki, że wielu radykalnych liderów z północy chce się do niego przyłączyć”.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)