A brytyjscy wojskowi sprecyzowali, że wykrycie okrętu podwodnego było wynikiem wspólnych wysiłków z sojusznikami z NATO i że „Królewska Marynarka Wojenna zachowuje czujność na międzynarodowych i terytorialnych wodach w celu zapewnienia bezpieczeństwa i ochrony Wielkiej Brytanii przed potencjalnymi zagrożeniami”.

„Polowanie na czerwonych niedaleko Dover: Władimir Putin wysłał szturmowy okręt podwodny do kanału La Manche na kilka dni przed meczem Anglia-Rosja na Euro 2016” — poinformowała "The Sun".
Ministerstwo Obrony Rosji zaznaczyło, że okręt podwodny „Stary Oskoł” płynął nie pod wodą, lecz na powierzchni wraz z holownikiem do Floty Czarnomorskiej, i byłoby dziwne, gdyby brytyjska marynarka wojenna go nie zauważyła.
„Rosyjski resort obronny jest zaskoczony, że w celu wykrycia okrętu, który płynął na niskich obrotach na powierzchni, były potrzebne wspólne wysiłki marynarki wojennej Wielkiej Brytanii i sojuszników z NATO” — czytamy w komunikacie Ministerstwa Obrony Rosji.


Ekspert do spraw sytuacji kryzysowych, weteran Służby Wywiadu Lew Korolkow na antenie radia Sputnik skomentował ten incydent.
Wszystko to dobrze wpisuje się w ogólną tendencję w obecnej sytuacji. Tym bardziej że trwają ćwiczenia NATO „Anakonda”. W niektórych krajach antyrosyjska histeria jest stale podtrzymywana, a dany przypadek należy do tej kategorii. Przecież tak naprawdę nie dzieje się nic niezwykłego. „Stary Oskoł” płynie na Morze Czarne, gdzie okręt zostanie przypisany do portu Noworosyjsk. Po prostu śmiesznie jest mówić, że wykryli okręt podwodny płynący na powierzchni! A kto by go nie wykrył? Każda łódź rybacka czy prywatny jacht dokładnie tak samo mógł go „wykryć”. „Ta antyrosyjska histeria już doprowadziła do najwyższego stopnia napięcia we wzajemnych stosunkach między Rosją a NATO i Rosją a krajami Unii Europejskiej. I myślę, że w najbliższej przyszłości to napięcie będzie tylko narastać.
A tu kolejny news: Szwedzki dziennik „Svenska Dagbladet”, powołując się na źródła w wojsku, napisał w czwartkowy poranek o pojawieniu się tajemniczego okrętu podwodnego u wybrzeży kraju. Takie same doniesienia jesienią 2014 roku doprowadziły do trwającego kilka tygodni polowania na Bałtyku na to, co — jak założyli Szwedzi — było rosyjskim okrętem podwodnym. Wtedy jednak potwierdzenia tej informacji się nie doczekano.
I znów przed nami widmo grozy ze strony Rosji. Jak się mówi, strach ma wielkie oczy.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)