Po kilkumiesięcznych formalnie przyjaznych i konstruktywnych rozmowach bułgarski premier Bojko Borisow nagle złożył ostre oświadczenie, że nie odpowiada mu flota wspólna z Rumunią i Turcją.
Mogę kategorycznie stwierdzić, że pomysł na flotę w proponowanej postaci został odrzucony zarówno przez ministra obrony, jak i prezydenta i ministra spraw zagranicznych — oznajmił wówczas Bojko Borisow. Jesteśmy pokojowym państwem, które wywiązuje się z zobowiązań, chce budować, rozwijać się, przyciągać nowe inwestycje. Chcemy widzieć piękne czarnomorskie plaże, na których trzeba zrealizować projekty na rzecz rozwoju turystyki. Chcemy widzieć na Morzu Czarnym jachty i wycieczkowce, a nie zamieniać je w arenę działań zbrojnych.
Projekt stworzenia Floty Czarnomorskiej NATO jest odpowiedzią na przyłączenie Krymu do Rosji i stanowi część projektu wzmocnienia tym razem „południowej flanki" NATO, który uzupełni „wschodnią". Ten właśnie projekt zrujnowała Bułgaria — pisze Maksim Samorukow w artykule dla fundacji Carnegie:Oczywiście, bułgarską nieprzewidywalność jest łatwiej wyjaśnić rosyjskim szantażem energetycznym, nieformalną presją, bezpośrednim przekupywaniem lub innymi strasznymi KGB-owskimi żartami.
Takie wyjaśnienia czynią Rosję o wiele bardziej wpływowym mocarstwem niż jest w rzeczywistości, lecz psychologicznie będą bardziej komfortowe niż uznanie faktu, że na wschodniej flance NATO na wielu państwach nie można polegać nawet bez rosyjskiej presji, są nieufne wobec siebie i żywią do Zachodu wiele urazów — ironizuje Samorukow.
Według słów autora, żadnej presji ze strony Kremla nie było, a projekt stałej floty NATO rozpadł się z powodu wewnętrznych problemów. W gronie europejskim „małym państwom" łatwiej jest milczeć, przytakiwać, popierać i zgadzać się w ogólnych wyrazach.
Bułgaria z powodów historycznych o wiele mniej niż inne państwa Europy Wschodniej jest skłonna do zamartwiania się w związku z rosyjskim zagrożeniem — podkreśla Samorukow.W swoim wystąpieniu Borisow rzeczywiście o wiele więcej narzekał nie na Rosję, lecz na nieprzewidywalność Turcji.
Turecka flota wojskowa jest wielokrotnie większa od bułgarskiej, czyli również w natowskiej flocie czarnomorskiej czołową rolę odgrywałaby właśnie Turcja, która raczej nie będzie konsultować się z Bułgarią w kwestii podejmowanych decyzji, biorąc pod uwagę obecną chwiejność stosunków Rosji z UE.
Aby uniknąć takiego ryzyka na pustym miejscu, można zdecydować się nawet na odmowę kierownictwu NATO — podkreśla ekspert.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)