— Nie sądzę, że świat wierzy w oskarżenia prezydenta Erdogana. Istnieje prawdopodobieństwo tego, że był to inscenizowany zamach stanu, który miał być wykorzystany do dalszego oskarżania gulenistów – powiedział w rozmowie z „The Guardian” duchowny.
Gülen zaznaczył, że wróciłby do Turcji, gdyby pucz się udał.
— Bardzo tęsknię za moją ojczyzną. Ale jest jeszcze jeden ważny czynnik —wolność. Jestem tutaj z dala od problemów politycznych w Turcji, żyję moją wolnością – wyjaśnił.
Fethullah Gülen był jeszcze kilka lat temu bliskim współpracownikiem prezydenta Erdogana, a dziś jego wrogiem numer jeden. Choć od lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, to nadal posiada dość poważne wpływy w Turcji i ostro krytykuje obecnego prezydenta. Gülen przewodzi globalnemu ruchowi Himzet, który sprzeciwia się radykalizmom i wzywa do pokoju. Zdaniem duchownego, dużym zagrożeniem dla świata jest niewiedza, dlatego kładzie on nacisk na edukację, dialog międzykulturowy i międzyreligijny. W USA kieruje siecią szkół i organizacji pozarządowych. Z kolei w samej Turcji ok. 10% społeczeństwa zalicza się do jego zwolenników.Erdogan uważa, że to właśnie guleniści stoją za skandalem korupcyjnym z 2013 roku, który spowodował dymisję około 20 ministrów i omal nie zaprzepaścił jego kariery. Teraz prezydent oskarża duchownego o próbę obalenia rządu.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)