— Co Pan sądzi o ostrej reakcji Andrija Deszczycy na Marsz Pamięci Orląt Przemyskich i Lwowskich?
— To bardzo zastanawiające, że była ona taka szybka, wygląda na to, że była oczekiwana. Trzeba pamiętać o jednym, że kamera, która to nagrała, była ustawiona w Związku Ukraińców. Wszystko wskazuje na to, że to hasło padło spod Domu Związku Ukraińców, nie wykrzykiwała tego osoba, która szła w marszu. Wygląda to na jednoznaczną prowokację, mówię o haśle „Śmierć Ukraińcom", które padło własnie z boku, zresztą jeśli przysłuchamy się nagraniu, to ten głos jest bardzo wyraźny, tak jakby ktoś stał bardzo blisko kamery, która to nagrywała, a znajdowała się ona w budynku Związku Ukraińców.
— Jak pan ocenia wyniki 250 — letnich stosunków dyplomatycznych między Polską i Ukrainą? Z czego są niezadowoleni Polacy?
— Przede wszystkim te stosunki są jednowymiarowe, mianowicie Ukraina oczekuje od Polski stałego wsparcia politycznego, środków finansowych, a w zamian za to nie daje Polsce praktycznie nic. Po 25 latach nie została nawet uregulowana sprawa mniejszości polskiej na Ukrainie, nie zostały uregulowane sprawy związane ze zwrotem majątków kościelnych w Polsce, we Lwowie przez ostatnie 25 lat nie oddano praktycznie niczego społeczności polskiej, w Przemyślu przekazano budynek mniejszości ukraińskiej w centrum miasta… Widzimy więc, że stosunki polsko-ukraińskie budowane są tylko i wyłącznie z korzyścią dla Ukrainy, która jest państwem niezwykle roszczeniowym w stosunku do wszystkich swoich sąsiadów.
— Uważam, że byłoby to bardziej niebezpieczne dla świata, niż zagrożenie ze strony Korei Północnej, a wiemy przecież, że przywódca tego kraju jest osobą bardzo nieprzewidywalną. Tu, na Ukrainie, mielibyśmy do czynienia z całym szeregiem bardzo nieprzewidywalnych środowisk politycznych, głównie nacjonalistycznych, które zastraszałyby praktycznie całe otoczenie Ukrainy i nie tylko, oraz wymuszały różne kwestie, w związku z tym, że mogą użyć broni jądrowej.
— W Radzie Najwyższej Ukrainy jest niestety bardzo wielu posłów, którzy traktują tradycje nacjonalizmu ukraińskiego jak fundament państwa. Czy widzi pan w tym poważne zagrożenie zarówno dla samej Ukrainy, jak i dla sąsiadów?
— Sam nacjonalizm ukraiński nawiązuje do faszyzmu i tak naprawdę, jeśli to państwo przyjęłoby w całości te ideologie, to będzie to stać w konfrontacji z wieloma wartościami europejskimi, które nie tolerują takich poglądów, gdyż faszyzm w Europie kojarzy sie przede wszystkim z tragedią II wojny światowej. I jeżeli partie nacjonalistyczne będą w dalszym ciągu zyskiwać na popularności, to może dojść do sytuacji, kiedy przekroczona zostanie pewna czerwona linia i świat zacznie się coraz bardziej odwracać od tego kraju. Już dzisiaj w Unii Europejskiej coraz bardziej słychać głosy, że na Ukrainie nie podejmuje się żadnych działań, nie walczy się z korupcją, państwo sie nie reformuje, a patologie wewnątrzspołeczne się pogłębiają.— Jaka jest pana wizja przyszłości Ukrainy?
— Moim zdaniem w stolicach europejskich coraz bardziej dojrzewa cicha zgoda na to, żeby Ukraina w sposób naturalny podzieliła się wewnętrznie, ponieważ nikt tak naprawdę nie jest w stanie utrzymywać państwa, które liczy ponad 40 mln mieszkańców, jest dwa razy większe od Polski. Te ciągłe dotacje i pożyczki udzielane Ukrainie nie mogą trwać przecież w nieskończoność. Świat nie może utrzymywać tak dużego państwa. Jeżeli dojdzie do porozumienia między Waszyngtonem a Moskwą, to prawdopodobnie nikt nie będzie już musiał pomagać Ukrainie, ona zacznie się sama wewnętrznie dzielić.Proces ten jest nieuchronny, pytanie tylko, kiedy to nastapi. To wszystko zależy przede wszystkim od decyzji Moskwy i Waszyngtonu.
— Czy jest pan optymistą, pesymistą czy sceptykiem odnośnie przyszłości Ukrainy?
— Pesymistą. Jeżeli dojdzie do jeszcze większego zaostrzenia sytuacji wewnętrznej miedzy oligarchami, nacjonalistami i innymi podmiotami, które będą chciały walczyc tam o władzę, to nastąpi jeszcze większa kryminalizacja państwa, które przekształci się tak naprawdę w „duże Kosowo" Europy Wschodniej. Może dojść do przekroczenia linii, po której będzie bardzo trudno doprowadzić do ponownej stabilizacji tego obszaru.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)