Głos w sprawie zabrał nowy ambasador Polski w Kijowie Jan Piekło. Obiecał, że natychmiast do Huty Pieniackiej pojedzie, a do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy wysłana zostanie nota dyplomatyczna w tej sprawie.
Wiadomo już, że do winy absolutnie nie przyznają się działacze Prawego Sektora.Korespondent TVP Info w Kijowie Paweł Bobołowicz podał, że "Rzecznik Prawego Sektora Artiom Skoropadski wyklucza możliwość, że pomnik mogli zniszczyć jego działacze. Prawy Sektor uznaje Polskę za strategicznego sojusznika. Według rzecznika akcja może być prowokacją rosyjskich służb specjalnych, które chcą poróżnić Polskę i Ukrainę".
Wieś Huta Pieniacka dziś już administracyjnie nie istnieje, istnieje jednak jako miejsce pamięci. W lutym 1944 doszło tam do mordu na lokalnej polskiej społeczności. Jego sprawcami byli ochotnicy z dywizji SS "Galizien". Była to największa zbrodnia popełniona przez ukraińskich nacjonalistów ze Wschodniej Galicji. Szacuje się, że życie straciło wówczas od 600 do 900 Polaków.W 2009 roku wraz z ówczesnym prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką, hołd zamordowanym Polakom oddał prezydent Lech Kaczyński.
Jak wiadomo, Rada Najwyższa Ukrainy sprzeciwia się polskiej uchwale, nazywającej zbrodnie na Wołyniu ludobójstwem. Uważa to za "fałszowanie historii". To też rosyjska prowokacja?
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)