— Obecnie w rosyjskiej armii służy około 60 tys. kobiet. Jak Pan wytłumaczy to, że niektóre kobiety wkraczają na niezupełnie kobiecą ścieżkę?
— No, ale musimy sobie uświadomić, jako kto służą. Przede wszystkim są łączniczkami i medykami.
— No i, jak rozumiem, w jednostkach administracyjno-gospodarczych?
— Tak, również. Powiedziałbym tak: Po pierwsze to gwarantowane wynagrodzenie, dochód. Po drugie, kwestia ambicji niezbyt martwi kobiety, gdyż tak czy inaczej mają „niegeneralskie" perspektywy. Mówiąc ogólnie, i zabrzmi to dosyć dziwnie, w armii chamstwa i samowolki jest mniej niż w życiu cywilnym. Regulamin jest dość surowy, rozumie Pan?
— To znaczy, że kobieta może liczyć na większy szacunek niż w cywilu?
— Tak.

— A dlaczego nie może dosłużyć do stopnia generała? Czy istnieją jakieś formalne ograniczenia albo zakres obowiązków tego nie przewiduje?
— Właśnie zakres obowiązków. W zasadzie może dosłużyć do stopnia generała, jeśli zajmuje stanowisko dowódcy związku taktycznego. To znaczy, że musi przejść cenzus dowódczy. No, a jak Pan sobie wyobraża kobietę w roli dowódcy batalionu, hę??— To niemożliwe.
— W okopie.
— Brutalnego dowódcę?
— A gdzież tam brutalnego! Proszę sobie wyobrazić inne stanowisko w tej kwestii, niech Pan spojrzy na to z innej perspektywy! Czy wyobraża sobie Pan życie w okopie?
— Nie.
— No to niech sobie Pan sobie wyobrazi!
— To właśnie łącznik do mojego pytania, które dotyczy…
— Czy oglądał Pan filmy o wojnie?— Oczywiście.
— A zdaje sobie Pan sprawę, jak wygląda toaleta polowa? To dziura i dwa pręty. I chodzą tam wszyscy, również dowódca batalionu. I nie ma on osobistej bioubikacji!
— Właśnie o to chciałem zapytać, czy kobiety mają jakieś specjalne przywileje w czasie służby?
— Niby jakie, ma pan na myśli „damska" i „męska"? To możliwe tylko w jednostkach stacjonujących. Zresztą i tam to mało prawdopodobne.
— Ale ogólnie zasady równouprawnienia są przestrzegane?
— Tak, oczywiście. I zaliczenia też zdają.
— Ale przecież normy są inne!
— No i co z tego, że inne! Wiadomo, że nikt nie wyciska ciężarów na leżąco. Chociaż trafiają się i takie „pakerki".
— A jeśli chodzi o pensję i pakiety socjalne, to nie ma tutaj żadnej dyskryminacji?
— Żadnej, są absolutnie jednakowe.
— Powiedział Pan, że wiele kobiet idzie do armii po to, żeby zagwarantować sobie stabilność finansową.— Owszem, tak to widzę.
— Jest tutaj jeszcze taka kwestia, być może patriotyczna albo taka, że np. mąż albo chłopak zakończył służbę i nagle dziewczyna myśli „a dlaczego by nie ja"?
— Jeśli jest Pan na przykład w zamkniętym garnizonie i nie ma żadnej pracy. Albo nawet nie w zamkniętym, a w oddalonym. Czy wie Pan, gdzie leży Przylądek Północny? To Przylądek Schmidta. Właśnie tam stacjonował zmechanizowany pułk nr 1000. Tam stacjonowali żołnierze dywizjonów obrony przeciwrakietowej. Jak Pan myśli, czy byli tam z rodzinami?
— Tak.
— No właśnie. Czym innym jest po prostu pełnić służbę, a czym innym pełnić służbę wojskową. Jest różnica! Dostajesz nie tylko pensję, a jeszcze pagony za stopień. Plus wysługa lat.

— Po paradzie 9 maja prasa pisała, że nowa broń Putina — to kobiety odbywające służbę wojskową w krótkich spódniczkach. Wtedy odświętne mundury naszych dam zrobiły na wszystkich duże wrażenie.
— Z reguły naszych korespondentów rzadko coś zachwyca, oprócz tego nie zagłębiają się w temat.
— A co powinno było ich zachwycić, oprócz tego, co było widać gołym okiem?
— To, że kobiety w ogóle idą do wojska, rozumie Pan? Co powstrzymywało Amerykanów? Dziewuchy służyły u nich już dawno temu, gdyż mają bzika na punkcie równości gender. Na jakich stanowiskach? No na przykład jako kierowca. Ale nie maszyny bojowej. Na przykład w lotnictwie, ale jako pracownica obsługi technicznej, tzn. naziemnej załogi. A teraz zaczęły się u nich pojawiać również bojowe załogi. Powstaje więc pytanie, mamy przeskoczyć tę poprzeczkę czy nie?!
W czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej kobiety były snajperkami i łączniczkami. No i jeszcze sanitariuszkami. A kobiet było bardzo dużo we wszystkich oddziałach wojskowo-medycznych, gospodarskich itd. Pranie, zmywanie — o matko!!!
— O ile rozumiem, obecnie kobiety nie są snajperami?
— Nie, chociaż wielu się bardzo podobają (w tej roli — red.). Są dokładne i spokojne.
— Właśnie! Czytałem gdzieś, że na niektóre stanowiska albo funkcje w wojsku bardziej nadają się kobiety, właśnie dlatego, że posiadają te cechy, które Pan wymienił: dokładność i opanowanie.
— No tak. Niech Pan jeszcze przypomni, że mózg kobiety jest o ok. 200 g lżejszy od męskiego. To fakt potwierdzony przez medycynę!

— W Rosji kobiety służą w operacjach pokojowych. Czy oznacza to, że nie są wysyłane do potencjalnie niebezpiecznych regionów?
— Oczywiście, że nie, dlatego że nie należy to do naszej tradycji, tak bym to ujął, mówiąc wysokim stylem. To nie nasza mentalność.
— W odróżnieniu na przykład od armii izraelskiej?
— W izraelskiej armii problem polega na tym, że brakuje im ludzi.
— Czy dobrze rozumiem, że w zasadzie dziewczyny, kiedy idą na służbę, powinny spełniać te same kryteria, co mężczyźni? Czy jest coś, na co zwraca się szczególną uwagę?
— Nie może być ani ślepa, ani głucha i musi poruszać się na dwóch nogach. Jeśli poszuka Pan w internecie, to znajdzie Pan zarządzenie ministra obrony o parametrach fizycznych kandydatów przyjmowanych np. do szkół wojskowych. I będzie Pan bardzo zdziwiony, że np. na stanowiska dowódcze człowiek może iść z pewnymi niedostatkami, np. wadą wzroku. Zostanie przyjęty. A na inżyniera go nie wezmą, bo trzeba widzieć strzałki na indykatorze!
— Armia nie stoi w miejscu, armia się rozwija. Ciągle mówi się o równouprawnieniu płci, w związku z tym jak Pani sądzi, czy w przyszłości zostanie położony akcent na większą obecność kobiet w wojsku?
— Równouprawnienie płci mamy w czasie pokoju, a wojna to… brakuje mi cenzuralnych słów. Amerykanie, którzy przeliczają wszystko, np. w swoim czasie policzyli, że my, sukinkoty, mamy nad nimi dużą przewagę, bo oni mają bardzo reglamentowaną łączność radiową, w tym również bojową, a u nas wojska są kierowane w bitwie w bardziej „swobodnym" wydaniu.
Amerykanie twierdzili, że rosyjski żargon wojskowy mieści się w maksimum pięciu dźwiękach, słowach z pięciu dźwięków, to znaczy z pięciu liter. A u nich, Amerykanów, minimum siedmiu. I przez to mają oni prawie 30% mniej czasu od nas.— A w jaki sposób jest to związane z kobietami?
— A jak używać tego żargonu, mając kobiety w szeregu, hę?
— Niechętnie, nieprzyzwoicie?
— No tak. Ale zwięźle i na temat.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)