W związku z tym Unia Europejskich Związków Piłkarskich (UEFA) przewidywalnie rozdziela hiszpańskie i gibraltarskie drużyny, by pozbawić politycznego odcienia ich spotkania. Zresztą, na szczeblu klubowym środek ten faktycznie nie jest stosowany – między zespołami obu krajów jest tak znaczna różnica w klasach, że nie mogą rywalizować w Lidze Mistrzów lub Lidze UEFA. Tymczasem zespoły z Hiszpanii i Wielkiej Brytanii spotykają się na murawie dość często. Wówczas wśród kibiców zaczyna ożywać sławetna gibraltarska kwestia.
Z powodu ataku terrorystycznego w Dortmundzie w Madrycie zwiększono środki bezpieczeństwa. Na ulicach pojawiły się dodatkowe siły policji. Według BBC doprowadziło to do tego, że przed meczem Atlético z Leicesterem hiszpańska policja zaatakowała kibiców drużyny gości. Korespondent brytyjskiego nadawcy poinformował, że kilku kibiców zostało poturbowanych, bito ich po głowie, rękach i nogach. Niektórzy byli półprzytomni.„The Telegraph” uzupełnił obraz, pisząc o ośmiu aresztowanych kibicach Leicesteru. Zatrzymania przeprowadzono, gdy policja przystąpiła do rozpędzenia 70-osobowej grupy, która odpoczywała w jednej z madryckich kawiarni. Niektórzy kibice stawili opór, w wyniku czego zostało rannych trzech funkcjonariuszy.
Do incydentu doszło 12 kwietnia, kilka godzin do wyjścia piłkarzy na murawę. Kibice Leicester City zamienili Plaza Mayor, jeden z głównych i najpiękniejszych placów w Madrycie, w pole bitwy ze stróżami prawa. Kibice obrzucali policjantów butelkami i innymi przedmiotami, wykrzykując m.in. „Gibraltar jest nasz". W wyniku osiem osób zostało rannych, plac przekształcił się w prawdziwe pobojowisko, a pobliskie lokale zostały zdemolowane.
Ci kibice, którzy nie odważyli się na konfrontację z policją, na swój własny sposób wyrazili pogardę do mieszkańców Madrytu. Niektórzy z nich demonstracyjnie rzucali pieniądze w żebrzące kobiety, zamiast spokojnie przekazać im darowiznę.Takie zachowanie raczej nie wpisuje się w treść mitów, które obecnie propagują brytyjskie media na temat kibiców – własnych i z innych krajów. Lokalne media, np. BBC i „The Mirror”, publikują materiały o wybrykach rosyjskich chuliganów, gotowych rzekomo grubiańsko powitać spokojnych i Bogu ducha winnych Anglików podczas Mundialu w 2018 roku.
Te same media w swoich materiałach zapominają wspomnieć, że stadionowe chuligaństwo jako zjawisko narodziło się w Wielkiej Brytanii. Najwyraźniej to nie Brytyjczycy powinni obawiać się wyjazdów na mistrzostwa świata, ale Rosjanie wizyty awanturniczych brytyjskich kibiców, będących w stanie przekształcić dowolną przestrzeń miejską w pobojowisko.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)