Głównym powodem zawału, jak przypominają naukowcy, jest zatrzymanie krążenia w mięśniu sercowym. Nie ma krwi, a zatem nie ma niezbędnego do pracy mięśni tlenu. Ale jeśli tlen jest tak krytycznie ważny dla naszego „motoru”, to dlaczego nie wyrabiać go bezpośrednio w sercu? Na przykład wdrożyć w organ zdolną do fotosyntezy jednokomórkową cyjanobakterię Synechococcus elongatu, która wchłaniałaby dwutlenek węgla i zaopatrywała komórki serca w glukozę i tlen?
Naukowcy sztucznie wywoływali u szczurów zawał serca, po czym wprowadzali im do serc te bakterie i kierowali na serce światło. Już po kilku minutach poziom tlenu w sercach gryzoni był w normie. Poza tym, taka metoda jest nietoksyczna, co już jest argumentem za. Ale są też pewne obawy.Główny minus takiego leczenia, to konieczność odkrycia klatki piersiowej. A to jest orgomne ryzyko dla pacjenta. Teraz naukowcy muszą się zastanowić, jak inaczej wprowadzić cyjanobakterie, na przykład, poprzez żyły, a światło kierować na serce bez ingerencji chirurgicznej i konieczności otwarcia ciała.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)