Doprowadzić sprawy do końca
Droga na lotnisko z miasta biegnie przez cmentarz, zniszczone jednostki wojskowe i spalone wsie. Droga rozbita jest przez gąsiennice czołgów i leje po pociskach, a odłamki pocisków wciąż stanowią zagrożenie. Kapitan Ali wita gości przy wjeździe na lotnisko i odmawia prowadzenia ich dalej, dopóki nie skorzystają z poczęstunku.
Obserwując, jak ranek zamienia się w upalny dzień, kapitan w swojej budce na punkcie kontroli bez pośpiechu nalewa herbatę z gorzkim posmakiem i łamie suchy placek.
"Wybaczcie, oblężenie dopiero przerwali, dlatego dobrej wody na razie jest za mało. Nadal korzystamy z naszej, ze studni" – usprawiedliwia się Ali.
Terroryści podczas oblężenia od razu odcięli wodę, dochodzącą do bazy lotniczej z rzeki Eufrat, próbując złamać syryjskich żołnierzy pragnieniem i upałem."Odwiert u nas był zawsze, zimą zrobiliśmy studnię. Woda jest gorzka albo słona, za to można ją pić bez strachu. Szybko się można przyzwyczaić" – kontynuuje opowieść wojskowy. Kilka łyków herbaty wywołuje jeszcze większe pragnienie.
"Dziś dyżuruję na punkcie kontrolnym, a moi ludzie są w terenie. Blokadę zdjęli, a my wciąż tutaj. Chłopcy nie widzieli swoich żon i bliskich prawie rok, wielu nawet jeszcze nie porozmawiało przez telefon" – kiwa głową Ali.
Według jego słów, blokada to nie wszystko, obecnie najwazniejsze zadanie to zagwarantować choćby 11 kilometrów bezpiecznej strefy dla wzlotu i lądowania samolotów.
Ali pochodzi z Damaszku, został przerzucony do bazy lotniczej w Dajr az-Zaur około czterech lat temu. Od tamtego czasu nie widział się z rodziną.
Atak za atakiemW ciagu roku terroryści nie dawali spokoju obrońcom bazy lotniczej. Ataki z różnych stron dokonywane były każdego dnia.
"Wszyscy nasi oficerowie i żołnierze praktycznie stale znajdują się w bazie. Terroryści mogli atakować z każdego kierunku. Sprzęt jest stary, trzeba korzystać z tego, co jest" – mówi Ali.
W okolicach bazy wciąż stoją "szkielety" samolotów zamachowców samobójców. Terroryści działali zgodnie ze starą taktyką: najpierw przebić się z kilkoma maszynami z załadowanymi setkami kilogramów ładunków wybuchowych, a potem puścić dżipy z karabinami. Ale garnizon bazy codziennie odpierał ataki i niweczył plany terrorystów.
Z powodu braku wody i środków higieny żołnierze są zarośnięci, a wśród przechodzących obok zdarzają się żołnierze bez butów, ale z automatami w ręku. Po szturmie wszystkie opalone twarze pokryły się warstwą piasku i pyłu.
Baza w AleppoHistoria z bazą lotniczą w Dajr az-Zaur nie jest wyjątkowa. Pod koniec 2015 roku zlikwidowano oblężenie bazy Kuveyris pod Aleppo. Tam również obronę trzymano ponad trzy lata. W tym czasie żołnierze stworzyli własną piekarnię, a major Achmed, mistrz w boksie, zaczął trenować swoich żołnierzy. W sierpniu majorowi urodziła się córka, a on wciąż jest na służbie w Damaszku.
Przypomnijcie sobie Kuveyris. Nasi też się tam utrzymali. A my tutaj, w oblężonym mieście, świętowaliśmy ich zwycięstwo. Jestem przekonany, że oni nas rozumieją, że się cieszą wraz z nami" – powiedział Ali dolewając gorzkiego wrzątku.
W bazie w Dajr az-Zaur już oczyszczono pas startowy, pełną parą idą przygotowania do wznowienia działania korpusów i hangarów, a samochody z owocami i warzywami zaczynają przybywać do magazynów. Tymczasem żołnierze starają się wypełnić wszystkie zadania postawione przed nimi przez dowództwo, mając nadzieję na jak najszybsze spotkanie z bliskimi.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)