Biuro prasowe Białego Domu nazwało idee komunizmu „filozofią polityczną sprzeczną z wolnością, rozkwitem i godnym traktowaniem ludzkiego życia". Jednocześnie USA wyraziły gotowość, by „zapalić światło wolności dla wszystkich, którzy są godni wolnej przyszłości.
Amerykanie dokonali również obliczeń domniemanej liczby ofiar „totalitarnych reżimów komunistycznych" w ciągu stu lat.
Z danych opracowanych przez Waszyngton wynika, że w ciągu stu lat, jakie upłynęły od chwili rewolucji październikowej, ponad 100 milionów osób padło ofiarami „totalitarnych reżimów komunistycznych".
W Białym Domu oświadczono również, że „obywatele, którzy dążyli do wolności, byli podporządkowani państwu za pomocą przymusu, przemocy i strachu". „Rewolucja bolszewicka spowodowała powstanie Związku Radzieckiego i jego ciemnych dziesięcioleci uciskającego ludzi komunizmu — filozofii politycznej, będącej nie do pogodzenia z wolnością, prosperowaniem i godnością życia ludzkiego" — oświadczył Biały Dom.Politolog Władimir Szapowałow, wicedyrektor Instytutu Historii i Polityki Moskiewskiego Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego — skomentował w wywiadzie dla agencji Sputnik podane wyżej liczby.
„100 milionów osób w ciągu stu lat — takie dane nie są bynajmniej czymś zaskakującym — stanowią kolejną część składową wojny informacyjnej, prowadzonej przeciwko Rosji. Niewątpliwie, ta liczba nie jest wynikiem żadnych obliczeń statystycznych czy badań naukowych. Została wyssana z palca i nie ma nic wspólnego z realiami" — powiedział Władimir Szapowałow.
Jego zdaniem wypowiedź Waszyngtonu wymierzona jest nie tylko przeciwko Rosji.„To twierdzenie w pewien sposób wymierzone jest także w komunistyczne Chiny — które są jeszcze jednym oponentem geopolitycznym Stanów Zjednoczonych. Gdyż ChRL zachowuje obecnie wierność idei komunizmu. Wobec tego, 100 milionów ofiar, o które Stany Zjednoczone oskarżają reżimy komunistyczne, stanowią ideologiczną broń o podwójnym przeznaczeniu. Oświadczenie finalizuje twierdzenie, że USA będą popierać ideały wolności i demokracji na całym świecie. Nie można potraktować tego inaczej, jak tylko niedwuznacznej pogróżki pod adresem tych krajów i reżimów politycznych, które dążą do realizacji niezależnej od Stanów Zjednoczonych polityki, oraz potwierdzenia tego faktu, że za tymi bądź innymi próbami destabilizacji sytuacji politycznej w ten bądź inny sposób kryją się Stany Zjednoczone — stwierdził ekspert.
Według niego Stany Zjednoczone też mogłyby się stać obiektem podobnych obliczeń.
„Można zadać podobne pytanie odnośnie liczby „ofiar amerykańskiej polityki" w ciągu ostatnich stu lat. Jestem przekonany, że można uzyskać liczbę w przybliżeniu taką samą, a ewentualnie, nawet większą, biorąc pod uwagę fakt, że Stany Zjednoczone są najbardziej agresywnym mocarstwem na świecie i praktycznie corocznie prowadzą wojny. Wszystkie konflikty zbrojne, jakie realizują Stany Zjednoczone, mają miejsce poza ich obszarem. USA posiadają ponad tysiąc baz wojskowych w krajach znajdujących się praktycznie na wszystkich kontynentach. Jednocześnie prowadzą kilka kampanii militarnych. W ciągu XX wieku stosowały okrutne metody unicestwiania ludzi, takie jak dywanowe bombardowania czy ataki jądrowe. Nawet najnowszy fakt — czyli szturmy na dwa miasta na Bliskim Wschodzie — Mosul i Rakkę, stanowią jeszcze jednej przykład humanitarnej jakoby polityki Stanów Zjednoczonych. Zakładam, że Amerykanie w pierwszej kolejności powinni rozliczyć się z własną historią, aby uświadomić sobie, dlaczego państwo proklamujące ideały wolności i demokracji zabija najwięcej ze wszystkich" — powiedział na zakończenie Władimir Szapowałow.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)