— Otrzymaliśmy około 60 telefonów o około 50 ładunkach wybuchowych, które podrzucono w różnych obiektach, w tym na trasie przejazdu kolumny prezydenckiej i w budynkach w pobliżu miejsc, które miał odwiedzić prezydent w Petersburgu – powiedział Pieskow.
Jak dodał, służba bezpieczeństwa robi wszystko, co możliwe w tej sytuacji, aby nie spowodować niepotrzebnego dyskomfortu. Rzecznik Kremla zapewnił, że incydenty nie wpłynęły na grafik prezydenta.
Pieskow powiedział też, że alarmy bombowe pochodziły z zagranicy. – Na razie nie udało się ustalić. Z drugiej strony, wcześniej czy później ustalimy. Nie ma co do tego wątpliwości. Są to chuligani telefoniczni, terroryści telefoniczni. Można ich dowolnie nazywać. Wcześniej czy później znajdziemy ich – podkreślił.Rosja od 11 września zmaga się z falą terroryzmu telefonicznego, który objął 75 regionów. Przez dwa miesiące ładunki wybuchowe miały być podłożone w 186 miastach, ewakuowano ponad 2,3 mln ludzi, w tym ponad ćwierć miliona w rosyjskiej stolicy. Za każdym razem były to fałszywe alarmy. Według FSB samą Moskwę fałszywe alarmy będą kosztować 150 mln rubli.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)