— Najważniejszym ekologicznym problemem nie są odpady z tworzyw sztucznych i globalne ocieplenie. Jest nim przeludnienie – powiedział naukowiec. – Cztery miliardy ludzi idzie spać o głodnym żołądku, a zapas wody pitnej jest bardzo ograniczony – dodał.
Jego zdaniem, są ekolodzy i futurolodzy, a wśród nich wielu wpływowych naukowców z międzynarodowej organizacji społecznej Klub Rzymski, którzy tworzą prognozy dotyczące przyszłości ludzkości przy pomocy specjalnych modeli, aby zrozumieć, kiedy nadejdzie krytyczny moment. Według nich może to nastąpić za mniej niż 100 lat.— Sądzę, że gdy liczba mieszkańców naszej planety osiągnie 12 miliardów, właśnie wówczas dojdzie do globalnej katastrofy – prognozuje ekolog.
Jeśli nic nie zostanie zrobione w tym celu, aby rozwiązać problem przeludnienia, taki scenariusz rozwoju wydarzeń faktycznie może się spełnić, jak podkreślił Artem Akszyncew. Ludzkość powinna przyznać, że możliwości fizyczne, biologiczne i ekologiczne Ziemi nie są bezgraniczne i że nie może ona pomieścić więcej ludzi niż może pomieścić.
Rozmówca Sputnika obalił też popularne obecnie mity związane z ekologią.
Globalne ocieplenie
Jego zdaniem nie ma globalnego ocieplenia, chodzi raczej o zmiany klimatyczne.— Klimat nieustanie się zmienia, żyjemy w epoce interglacjału. W historii Ziemi było co najmniej 8 poważnych okresów lodowcowych. Czyli logiczne jest założenie, że będzie 9 – powiedział Akszyncew.
Jego zdaniem jest wiele zdjęć, na których uwieczniono topnienie lodów lub to, jak w niektórych krajach wzrosły lub spadły temperatury. Jednak – jak podkreślił – są to naturalne procesy, bo ma miejsce zmiana cyklów aktywności.
— Temperatura Ziemi jest bardzo uzależniona od cyklów aktywności Słońca, bardzo zależy od aktywności wulkanów, od wszelkiego rodzaju emisji metanu z wnętrza Ziemi. Niewątpliwie mamy do czynienia z antropogenicznym wpływem w tym przypadku, ale w ujęciu procentowym nie jest on zbyt duży – dodał.
W ciągu ostatnich 100 lat ludzkość najbardziej wpływała na środowisko.
Człowiek zaczął negatywnie wpływać na środowisko już około 50 tys. lat temu, czyli gdy ludzkość naruszyła jedną z podstawowych zasad naszego świata, twierdzi ekolog.— Chodzi o obszar występowania gatunku. Gdy opuściliśmy nasze pierwotne siedlisko, zaczęliśmy niszczyć ekosystemy. Nasz gatunek przyczynił się do znikania różnych gatunków istot żywych – wyjaśnił Akszyncew.
Jednak zdaniem ekologa twierdzenie, że człowiek poważnie wpływał na środowisko przez ostanie 100 lat, jest niewłaściwe. Zmiany zachodzą ciągle. Przez dziesięciolecia w wyniku rozwoju technologii, ludzkość ma więcej instrumentów wpływów, ale zaczęła bardziej rozsądnie z nich korzystać.
Plastikowe wyspy w oceanach
Wyspy ze śmieci jako takie nie istnieją, twierdzi naukowiec. Ale mamy do czynienia z plamami śmieciowymi — odpadami z tworzyw sztucznych, które rozkładają się i zamieniają się w galaretowatą substancję.— Plastik w ekstremalnych warunkach, którym jest dla niego słona woda, oraz pod wpływem silnego promieniowania ultrafioletowego, czyli słońca, zaczyna się rozkładać – powiedział Akszyncew.
Jak dodał, w słonej wodzie dochodzi do tego szybciej – w ciągu roku ocean może „przetrawić” plastikową butelkę.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)