Autor materiału, dziennikarz Mike Thomson przypomniał, że obecny polski rząd jest oskarżany m.in. o „pełzający autorytaryzm" i „zagrażanie liberalnej demokracji" oraz o „zagrażanie niezależności sądownictwa przez znaczne zwiększenie wpływu nad sądami".
Pytani przez dziennikarza o opinię Polacy mieli nieco bardziej pozytywne zdanie o obecnej władzy. Chwalili m. in. rządowy program 500+.
„Chodzi o to żeby robić wszystko dla ludzi, dla Polski, dla nas. To mi się podoba, z tym mogę się utożsamić. (…) Mogę teraz zapewnić swoim dzieciom wszystko. Wcześniej nie mogłam, nie byłam w stanie, bo nie miałam takich środków, jakie mam teraz" — mówi w materiale 27- letnia Monika, matka trójki dzieci.
Dziennikarz w rozmowie z pracownikami niewielkiego zakładu w Ostrowi Mazowieckiej usłyszał dosyć negatywne opinie na temat działań Unii Europejskiej. Padły między innymi oskarżenia o to, że sojusz zbyt mocno miesza się w polskie sprawy.„Jeśli chodzi właśnie o Unię, inaczej żeśmy to sobie wyobrażali. Kiedy byłem na Marszu Niepodległości i świętowałem bardzo ważne święto narodowe Polski, i pan Timmermans powiedział, że w Warszawie szło 60 tys. faszystów. To znaczy, że mnie nazwał faszystą i moją rodzinę. Ja sobie tego nie życzę, bo ani się nie czuję, że jestem faszystą, ani nim nie jestem, bo mój dziadek zginął w czasie drugiej wojny w obozie w Auschwitz i już nie powrócił. Ja nie pozwalam, żeby teraz robić ze mnie faszystę" — powiedział jeden z pracowników zakładu.
Prof. Radosław Markowski, którego korespondent zapytał o sytuację polityczną podkreślił, że obecny polski rząd potrzebuje wrogów. Według profesora jednym z nich jest Unia Europejska, a drugim Niemcy. Markowski dodał, że w Polsce „podział władzy nie istnieje, a rządy prawa były wielokrotnie naruszane przez prezydenta i partię".Thomson przedstawił także punkt widzenia wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego prof. Zdzisław Krasnodębskiego. Polityk powiedział, że nie może „zaakceptować sytuacji, w której ludzie z innych państw, którzy nie są poinformowani o sytuacji, nie mówią po polsku, nie odwiedzają Polski, porównują sytuację w Polsce do Rosji, Turcji czy innych niedemokratycznych państw". Zapewnił też, że prawa obywatelskie w Polsce nie są zagrożone.
Dziennikarz pojawił się również w Centrum Praw Kobiet w Warszawie, zaznaczając, że do dzisiaj nie zostały im zwrócone poufne dokumenty, które kilka miesięcy temu zabrała policja, co wzbudza obawy dotyczące funkcjonowania organizacji społecznych.Po wyemitowaniu materiału podkreślono, że BBC zwróciło się do przedstawicieli polskiego rządu z prośbą o rozmowę, ale „nikt nie był tego wieczoru dostępny".
Materiał stacji BBC o Polsce skomentował sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jacek Sasin: „To będzie rysa i cień na renomie stacji".
Jednocześnie zapewnił, że rząd nie podejmie żadnych kroków w związku z materiałem. „Chyba trudno oczekiwać od rządu, żeby się odnosił do każdej absurdalnej tezy, która się w przestrzeni publicznej pojawia. To by obniżało powagę rządu i państwa. Nikt nikomu nie zabrania głosić bzdur. Odbiorcy to oceniają" — powiedział poseł.Zapewnił też, że „żadne zasady demokracji i praworządności w Polsce nie są łamane i Polacy którzy żyją tu, w Polsce o tym doskonale wiedzą".
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)