W lokalnych mediach pojawiła się informacja o propozycjach Waszyngtonu, których według Departamentu Stanu ani Serbowie, ani Albańczycy nie mogą odmówić. Serbię po raz kolejny próbują postawić przed wyborem: bronić interesów narodowych lub poświęcić je w imię wątpliwych korzyści płynących z integracji europejskiej.
Kosowo w ONZ, Serbia w UE?
W przeddzień przybycia Mitchella belgradzka gazeta „Wieczorne wiadomości” poinformowała, że asystent sekretarza stanu chce zaoferować serbskiemu prezydentowi Aleksandarowi Vučićowi kompromis. Belgrad nie przeszkadza wejściu Prisztiny do międzynarodowych organizacji, w tym ONZ, a w zamian istniejące na razie tylko na papierze „Stowarzyszenie Wspólnot Serbskich” w Kosowie (rodzaj autonomii gmin serbskich) dostaje szersze uprawnienia wykonawcze oraz kompetencje w zakresie opieki zdrowotnej, edukacji i kultury. Przy tym będzie ją kontrolować wiceprezydent kosowskiego rządu spośród przedstawicieli narodu serbskiego. Godząc się, Serbia zyska realną perspektywę wstąpienia do UE, a w tym celu USA okażą jej wszelkie możliwe wsparcie gospodarcze i dyplomatyczne. Odmowa oznacza zablokowanie procesu integracji europejskiej i utratę przez kraj bezpośrednich inwestycji z Unii Europejskiej.Sam Wess Mitchell pośpieszył z zaprzeczeniem tej informacji, zapewniając, że żadnego ultimatum dla Vučića nie wiezie i Departament Stanu nie ma konkretnego programu „zaciskania” Serbii na rzecz Kosowa, a wszystkie komunikaty o nim są „owocami dziennikarskiej twórczości”. Powiedział o tym poprzedniego dnia w Prisztinie, dokąd przybył w pierwszej kolejności. Potwierdził również, że Stany Zjednoczone popierają formację armii Kosowa, a generalnie Waszyngton i Prisztina idą „ramię w ramię”.
„Jeśli Mitchell, jak mówi, nie ma wyraźnego planu, a jego głównym zadaniem jest zintensyfikowanie dialogu w sprawie normalizacji stosunków Belgradu i Prisztiny, to oświadczenie o pomocy Kosowu w budowaniu wojska raczej nie sprzyja dialogowi” — uważa politolog, wykładowca Wydziału Nauk Politycznych Uniwersytetu w Belgradzie Stefan Surlicz.
Z Kosowa Mitchell udał się do Macedonii, a stamtąd — do Serbii. Następnie jego trasa biegnie do Grecji i na Cypr. Na początku tournée jego kierownikiem — szefem Departamentu Stanu — był Rex Tillerson, a w momencie przybycia do Belgradu — Mike Pompeo, do niedawna dyrektor CIA. Na konferencji prasowej po rozmowach szef serbskiego rządu Aleksandar Vučić wypowiedział się kategorycznie przeciwko tworzeniu kosowskiej armii. Przypomniał, że zgodnie z umowami międzynarodowymi Kosowo nie może mieć żadnych sił zbrojnych.Skąd rosną uszy
W oczekiwaniu na Mitchella minister spraw zagranicznych Serbii Ivica Dačić podkreśliła znaczenie wizyty wysokiego rangą urzędnika z nowej administracji USA. „Musimy nawiązać kontakty z ludźmi z rządu Trumpa, ponieważ gabinet dynastii Clintonów raczej nie przyniósłby nam żadnych korzyści” — powiedziała.
Jednakże, według Saszy Adamowicza, Wessa Mitchella można tylko warunkowo nazwać „człowiekiem z drużyny Trumpa”, ponieważ pochodzi z młodego pokolenia neokonserwatystów, którzy dość sceptycznie odnoszą się do polityki obecnego prezydenta USA. I wielu z nich od samego początku sabotowało jego zamiar odbudowania relacji z Moskwą.
„Nie jest tajemnicą, że Rex Tillerson nie był w stanie w pełni wykonać zadania reformowania Departamentu Stanu. Wielu zwolenników Trumpa przekonuje, że właśnie tam znajduje się «gniazdo globalistów», czyli zwolenników idei «głębinowego państwa», gotowych w polityce zagranicznej do poświęcenia amerykańskich interesów narodowych na rzecz interesów światowych centrów władzy” — przekonuje ekspert.Nie wyklucza, że Mitchell w swoich działaniach będzie dążyć do osłabienia więzi Serbii i Rosji i zmiany orientacji wektora politycznego rozwoju Belgradu w stronę Zachodu.
„Mowa o człowieku z niewielkim doświadczeniem dyplomatycznym, który nie pracował w służbie cywilnej, a kierował organizację pozarządową Atlantic Council zajmującą się analizą polityki europejskiej. Ale sądząc po tym, co mówił i napisał w swoich dwóch książkach, Mitchell trzyma się wyraźnie ostrego antyrosyjskiego stanowiska. Rosję, wraz z Iranem i Chinami, uważa za najważniejszego geopolitycznego wroga na arenie międzynarodowej”- mówi Sasza Adamowicz.
„Prawdopodobny” plan Mitchella „jest bardzo podobny do tego, co proponował nam Atlantic Council. Od razu nasuwa się pytanie: czy jest to częścią projektu głębinowego państwa i czy Biały Dom popiera ten plan? Myślę, że nie popiera. Zatwierdzając ten plan, Biały Dom stworzyłby w Europie od razu dwa fronty konfrontacji — przeciwko Serbii i przeciwko Rosji, ponieważ jestem przekonany, że wasz kraj poparłby nas” — godzi się z nim także Dragomir Anżełkowicz.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)