Rosyjskie MSZ ostro skrytykowało raport o rzekomym ataku chemicznym w Syrii 7 kwietnia, opublikowany przez Paryż wyraźnie w celu usprawiedliwienia niedawnych ataków rakietowych na bliskowschodnie państwo.
„Powodem ataku, zgodnie z oświadczeniami złożonymi przez urzędników amerykańskich i opublikowanemu właśnie rzekomo tajnemu raportowi odpowiednich agencji rządowych i służb Francji, stały się materiały mediów i portali społecznościowychych” — powiedziała Zacharowa.
Zauważyła, że media mogą ponosić pewną odpowiedzialność za to, co publikują, ale jeśli chodzi o wiarygodność materiałów publikowanych w sieciach społecznościowych, to o tym „w ogóle nie ma o czym mówić”.
„Każdy pamięta jak zaczęło się bombardowanie Iraku, kiedy Sekretarz Stanu Colin Powell pokazywał probówkę. Dziś nikt nie jest na tyle głupi, aby pójść do Rady Bezpieczeństwa i zacząć machać probówkami. Zamiast tego takimi głupcami zostały amerykańskie, brytyjskie, francuskie i ogólnie europejskich media” — powiedziała Zacharowa.
Najpierw 14 kwietnia francuskie Ministerstwo Obrony opublikowało raport sporządzony przez służby specjalne tego kraju dotyczący rzekomego użycia broni chemicznej w syryjskim mieście Duma tydzień wcześniej.
„Rząd Syrii od 2013 roku prowadzi tajny program tworzenia broni chemicznej” — twierdzą autorzy raportu. „Damaszek nie zgłosił wszystkich swoich rezerw broni chemicznej i jej potencjałów organizacji zakazującej broni chemicznej, kiedy ta ostatnia zaczęła likwidować syryjską broń masowego rażenia”.
Rząd francuski uznał również, że nie posiada próbek broni chemicznej, którą rzekomo zastosowano w Dumie: w raporcie odnotowuje się „brak na dzień dzisiejszy próbek chemicznych analizowanych w naszych laboratoriach”.
„Francuskie służby zaczęły analizować dowody, zdjęcia i filmy, które pojawiły się spontanicznie na specjalnych stronach internetowych, w mediach i portalach społecznościowych w godzinach i dniach, które nastąpiły po ataku. Również dowody uzyskane przez służby były analizowane” — powiedział w oświadczeniu.
Zgodnie z dokumentem „spontaniczny charakter publikacji” zdjęć rzekomych ofiar ataku chemicznego w sieciach społecznościowych dowodzi, że dane te nie zostały sfabrykowane ani ponownie użyte.
Stąd wniosek francuskich ekspertów o tym, że istnieją „zidentyfikowane symptomy” u ofiar ataku na podstawie analizy wspomnianych ilustracji, ponieważ „część osób, która opublikowała te informacje zazwyczaj uchodzi za wiarygodne” — czytamy w raporcie.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)