— Skąd pomysł, żeby zrobić wystawę polskiego i czechosłowackiego designu?
— Polskie eksponaty są faktycznie z mojej kolekcji, czechosłowackie — to jest kolekcja kolegi Jana Jeništy, który jest polonistą z Ołomuńca, i pomysł w zasadzie chyba pojawił się w głowie naszego kolegi parę ładnych lat temu. Wtedy zorganizowano we Wrocławiu taką wystawę, która pokazywała czechosłowackie wzornictwo tego czasu, bardzo dobre, i wtedy taki zaświtał pomysł, aby skonfrontować polską porcelanę i ceramikę właśnie z czechosłowacką. To było w ramach jednej wystawy we Wrocławiu, która potem pojechała do innych miejsc. Ja dołączyłem do tego projektu w Ołomuńcu i wtedy stwierdziliśmy — nie ma co się ograniczać do porcelany tylko i wyłącznie, trzeba pokazać wszystko i porównać, jak to wygląda, poszukać wspólnych cech i różnic.— Dlaczego polski i czechosłowacki? Dlaczego nie polsko-węgierski albo polsko-serbski?
— Akurat znamy się z Janem, nie znaleźliśmy kolekcjonera z Węgier. Na Węgrzech nie było takiej eksplozji nowoczesności, tutaj Polska miała to szczęście. Odwilż polityczna przyszła bardzo szybko, a Czechosłowacja w 1958 roku wygrała Wielką Wystawę Światową, w Brukseli, gdzie właśnie pokazano takie nowoczesne przedmioty i w bloku wschodnim właściwie tylko Polska i Czechosłowacja miały takie wzornictwo, naprawdę na światowym poziomie, właśnie pozbawione absolutnie ideologii albo takiej historycznej warstwy wizualnej.— Co dotyczy stylu: czy został w książkach z historii designu i na zdjęciach starszych ludzi, czy dalej jest popularny w naszych czasach?
— Bardzo popularny, to wszystko wróciło. Jesteśmy, mniej więcej, 30 lat po zmianach ustrojowych i przez bardzo długi czas te produkty kojarzyły się z taką beznadzieją, pamiętano to, co działo się w latach 80., wielki kryzys polityczny, te przedmioty były z lat 60., już w latach 80. miały po 20 lat. Więc one były gdzieś pochowane na strychach albo w piwnicach, albo były wstawione w niezbyt atrakcyjne wnętrza. Dopiero po pozbawieniu ich kontekstu i docenieniu formy osobno, bez właśnie takich wnętrz, w których giną, doceniono ich formę z powrotem. W tej chwili żadna modna kawiarnia nie odbędzie się bez foteli z lat 60.
— Jak często takie wystawy będą odbywać się w Moskwie?
— Być może w przyszłości chciałby Pan porównać polski i rosyjski design?
— To może być bardzo ciekawe, teraz wiem, że dzięki Moskiewskiemu Muzeum Designu odbywa się wystawa w Brukseli sowieckiego designu tego czasu i tam też można znaleźć wiele nawiązań takich zachodnich, poodwilżowych. U mojej cioci stoi maszyna z Tuły, która wygląda jak amerykańskie samochody albo parowozy, to też jest bardzo ciekawe.

Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)