Teraz jeszcze jeden gigant — Twitter — ujawnił, że sprzedał dane użytkowników. Spółka przyznała się, że sprzedaje informację Alexanderowi Koganowi. Ten człowiek kryje się za aferą związaną ze wspólnym wykorzystaniem danych przez „Cambridge Analytica" i Facebook. Agencja Sputnik omówiła tę sprawę z prawnikiem do spraw sieci społecznościowych spółki Cohen Davis Solicitors Yairem Cohenem. Przedstawiamy fragmenty tej rozmowy.
Pierwsze pytanie dotyczyło zarzutów wobec portalu społecznościowego wysuwanych podczas ostatnich wyborów w Stanach Zjednoczonych. W jaki sposób ta nowa informacja może wywrzeć wpływ na Twitter?
— Mogą być dwa efekty. Po pierwsze, odnośnie opinii publicznej czy też kontaktów z nią. Zakładam, że ludzie zaczynają widzieć społecznościowe spółki medialne takimi, jakie one są naprawdę pod względem moralności. Jeśli dawnej opowiadały się one za wolnością słowa, sprawiedliwością, przejrzystością, to to, co widzimy obecnie, jest niczym innym jak szpiegowaniem swych własnych użytkowników. Innym efektem, rzecz jasna, są straty finansowe. Zakładam, że wobec każdej spółki, która sprzedawała dane czy też była w zmowie z Cambridge Analytica, już wkrótce zostanie przeprowadzone dochodzenie zarządu komisarza do spraw informacji oraz, rzecz jasna, rezultatem tego mogą być olbrzymie mandaty".— Badacz Cambridge Analytica Alexander Kogan oświadczył, że zakrojone na szeroką skalę gromadzenie danych jest już zajęciem rutynowym. Jak szeroko rozpowszechniła się ta praktyka i jakie mechanizmy prawne leżą u jej podstaw?
— Jest to praktyka bardzo szeroko rozpowszechniona wśród niektórych operatorów sieci społecznościowych, gdyż to, co widzimy, polega na tym, że ich model biznesowy ma za podstawę sprzedaż olbrzymich zbiorów danych. Ani tu, ani tam nie ma faktu, że sprzedawana informacja już nie jest informacją prywatną. Wiemy, że gromadzenie danych poczty elektronicznej, na przykład, jest poza prawem w wielu krajach na całym świecie, chociaż adresy poczty elektronicznej są ogólnie dostępne. Chodzi nie o to, że informacja jest ogólnodostępna lub prywatna, co też ma znaczenie, lecz raczej o przekazanie tych danych, o ich gromadzenie, klasyfikację i o bardzo specyficzne ich wykorzystanie. Do tego niezbędne jest bardzo złożone oprogramowanie i, zakładam, właśnie w tym tkwi wielkie ryzyko, gdyż z chwilą nagromadzenia olbrzymich ilości danych, po dokonaniu ich klasyfikacji na grupy, można wykorzystywać swoje wpływy czy też sprzedać je najróżniejszym organizacjom, poczynając od partii politycznych aż do organizacji komercyjnych, w celu skutecznego „prania mózgu" użytkowników.
— Biorąc pod uwagę niedawne afery, jak można pokonać tę wadę sieci społecznościowych?— Niektórzy twierdzą, że nowa ustawa w sprawie ochrony danych, mająca nabrać mocy prawnej w dniu 25 maja, w rzeczywistości jest spiskiem europejskiego rządu przeciwko operatorom sieci społecznościowych. Gdyż większa jej część ma na celu zapewnienie europejskim regulatorom ochrony danych możliwości prześladowania spółek w Stanach Zjednoczonych w celu karania ich grzywnami. Jest to pierwszy taki przypadek, gdy organy regulacji w Europie pozwalają sobie na prześladowanie organizacji znajdujących się w pełnym zakresie poza ich jurysdykcją. Wiemy, że w trakcie prowadzenia dochodzeń związanych ze spółkami amerykańskimi wykorzystuje się mnóstwo zasobów. Istnieje mnóstwo narzędzi, z których korzysta zarząd komisarza do spraw informacji, dlatego po prostu musimy poczekać do 25 maja i zobaczyć, co się stanie" — podsumował Yair Cohen, prawnik do spraw sieci społecznościowych spółki Cohen Davis Solicitors.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)