„Urząd Celny i Ochrony Granic wspólnie z Departamentem Bezpieczeństwa Krajowego, federalnymi, lokalnymi i stanowymi organami porządku publicznego oraz Departamentem Obrony zwiększyły swą obecność wzdłuż południowo-zachodniej granicy i na naszych przejściach granicznych. Pozostajemy w stałym kontakcie z meksykańskimi władzami i podobnie jak one jesteśmy zwolennikami bezpiecznego rozwiązania" — napisała Kirstjen Nielsen w Twitterze.
Szef MSW Meksyku Alfonso Navarrete zapowiedział, że deportuje uchodźców do ich krajów. Jak podawały media, amerykańskie służby porządkowe użyły wobec nich gazu łzawiącego i gumowych kul.Przypomnijmy — w niedzielę 25 listopada USA zamknęło jedno z największych przejść granicznych z Meksykiem w pobliżu San Diego, przez które przechodziły najliczniejsze karawany migrantów.
Politolog, profesor Wyższej Szkoły Ekonomii Oleg Matwiejczew w wywiadzie dla Radia Sputnik skomentował sytuację.
„Meksyk nie jest w stanie samodzielnie rozwiązać tego problemu — państwo jest bardzo słabe, oprócz tego nie kontroluje części własnego terytorium. Należy zdawać sobie sprawę z tego, że u źródeł tego szturmu migrantów leżą wewnętrzamerykańskie problemy polityczne. Być może stoi za tym sam Trump lub osoby blisko z nim związane. A zrobiono to po to, żeby zwrócić uwagę na problem migrantów, dzięki któremu Trump wygrał wybory prezydenckie.
Jednym słowem kryzys był kiedyś tworzony sztucznie, a teraz ci ludzi stali się nikomu niepotrzebni — wybory do Kongresu się odbyły, a uchodźcy, migranci pozostali. Nie mają ani zajęcia, ani jedzenia — jedyne, co im pozostało, to próbować przedostać się na terytorium USA. Trump mógłby udać humanistę i przeznaczyć na przykład jakieś pieniądze na organizację obozu (dla tych osób — red.). Nie wydaje mi się jednak, że to zrobi — cała jego retoryka nastraja na bardzo ostrą odpowiedź — kule, armatki wodne i najprawdopodobniej gaz" — powiedział Oleg Matwiejczew.Jak wynika z ostatnich danych MSW Meksyku, w okolice miast Tijuana i Mexicali na granicy z USA przybyło ok. 5,6 tys. migrantów z Hondurasu, Gwatemali i Salwadoru. Część z nich wróciła do ojczyzny lub zdecydowała się pozostać w Meksyku. Ze względów bezpieczeństwa władze USA przerzuciły na granicę kilka tysięcy wojskowych.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)