Ineson urodziła dziecko metodą cesarskiego cięcia. Lekarze musieli na jakiś czas umieścić dziecko w inkubatorze, ale dziewczynka szybko do siebie doszła.
Dwa dni po porodzie Ineson razem z córeczką przyjechały do domu. Ale po zaledwie kilku dniach znowu trafiły do szpitala, bo Kiara zaczęła szybko tracić na wadze. U dziecka zdiagnozowano wirus opryszczki, przez który doszło do zarażenia krwi. Zdaniem lekarzy do zarażenia doszło najprawdopodobniej przez pocałunek któregoś z bliskich.
Kiara została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej i lekarze ostrzegli, że nawet jeśli przeżyje, jej mózg zostanie mocno uszkodzony. Po dwóch tygodniach od przyjścia na świat lekarze postanowili odłączyć noworodka od aparatów podtrzymujących funkcje życiowe — dziecka nie dało się uratować.„W najgorszych koszmarach nocnych nie mogło mi się przyśnić, że pocałunek zabije moje dziecko, i nie chcę, aby inni rodzice przez to przechodzili" — przyznała Ineson. Po utracie dziecka przyrzekła sobie, że zrobi wszystko, aby ludzie dowiedzieli się o niebezpieczeństwie wirusa opryszczki.
Marian Nicholson, szef Stowarzyszenia ds. Walki z Wirusem Opryszczki, zaapelował do ludzi, by nie całowali cudzych dzieci, gdyż istnieje niebezpieczeństwo przekazania im wirusa opryszczki, który jest bardzo niebezpieczny dla dzieci do 9 miesiąca życia. Jednocześnie jeśli mama jest nosicielką wirusa, dziecku nic nie grozi, bo otrzymało przeciwciała wobec wirusa przez łożysko. Tym niemniej, jeśli kobieta zaraziła się wirusem opryszczki w późnym stadium ciąży, to organizm dziecka może nie wypracować bariery ochronnej przed wirusem.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)