Jak w połowie maja dał do zrozumienia minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow, Rosja nie będzie tworzyć i rozmieszczać rakiet średniego i krótkiego zasięgu w regionach, w których nie pojawią się analogiczne amerykańskie systemy. Podczas gdy eksperci oceniają możliwe rozmieszczenie niestworzonych jeszcze amerykańskich rakiet różnych typów w Europie, Sputnik prezentuje szereg hipotez dotyczących tego, czym Rosja może zaskoczyć w erze „post INF”.
Wzajemnie zniszczyli rakiety
Trochę historii. Układ o likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu został zawarty między ZSRR a USA w 1987 roku. Zgodnie z traktatem zakazano również tworzenia i rozmieszczania rakiet lądowych o zasięgu od 500 do 5500 km. Zakaz dotyczył zarówno pocisków manewrujących, jak i balistycznych. Na mocy tego traktatu kilka rodzajów systemów rakietowych systemów szturmowych obu krajów zostało całkowicie zniszczonych: w ZSRR zniszczono mobilne rakiety balistyczne średniego zasięgu RSD-10 „Pionier” (zgodnie z klasyfikacją NATO SS-20), pociski manewrujące RK-55 „Relief” (zgodnie z klasyfikacją NATO SSC-X-4 „Slingshot”) i kilka innych typów, a w Stanach Zjednoczonych pocięto na żyletki rakietowe systemy „Pershing-2” i „Griffon” (z pociskami manewrującymi „Tomahawk”). Łączny potencjał nuklearny obu krajów zmniejszył się o kilka tysięcy głowic.
INF był niekorzystny dla Związku Radzieckiego?
W ostatnich latach w Rosji wiele mówiło się o niesprawiedliwości traktatu INF. Podstawowy kontekst oburzeń był prosty: ZSRR zniszczył więcej broni niż USA, która była dopracowana i pozwalała skutecznie zniszczyć wiele celów w Europie, co zapewniało bezwarunkowy szacunek dla interesów ZSRR w tej części kontynentu. Krytycy traktatu INF zapomnieli, że jednym z głównych powodów zawarcia traktatu było dążenie Kremla do usunięcia za wszelką cenę amerykańskich pocisków „Pershing-2”, które miały nie tylko wysoką dokładność, ale także minimalny czas podlotu do celów w ZSRR. Wykorzystanie takich pocisków przeciwko Związkowi Radzieckiemu teoretycznie mogło zniszczyć przywództwo kraju przed podjęciem decyzji o odwecie.Z myślą o Chinach
Jesienią 2018 roku prezydent USA Donald Trump poinformował o wycofaniu się z traktatu INF i zrzucił winę na Rosję, która według amerykańskiego przywódcy nie przestrzegała porozumienia. Rosja ma również szereg roszczeń wobec Stanów Zjednoczonych dotyczących na przykład naruszenia umowy w zakresie testowania systemów obrony przeciwrakietowej, a także możliwości zainstalowania zakazanych przez traktat rakiet na tarczy antyrakietowej AEGIS. Moskwa ostrzegła Waszyngton, że wycofanie się z traktatu INF może doprowadzić do nieprzewidywalnego wyścigu zbrojeń, ale w końcu została zmuszona do analogicznej odpowiedzi. Jeśli sytuacja się nie zmieni, począwszy od 2 sierpnia 2019 roku Stany Zjednoczone przestaną być uczestnikiem traktatu INF, a ten przestanie istnieć.
Do czego doprowadzi taki rozwój wydarzeń? Jest prawdopodobne, że za oceanem powstaną środki krótkiego i średniego zasięgu, które mogą być rozmieszczone nie tylko w Europie, ale także na Bliskim i Dalekim Wschodzie. I nie tylko przeciwko Rosji, ale także z myślą, na przykład, o Chinach.
Jakie systemy rakietowe mogą powstać w erze „post INF” w Rosji? Mała uwaga: nie znamy prawdziwych planów Ministerstwa Obrony Rosji, ale mając pojęcie o nowożytnej historii rozwoju systemów rakietowych, możemy spekulować na temat możliwych wariantów odpowiedzi Moskwy.
Naziemna rakieta „Kalibr” o zwiększonym zasięgu
Należy tutaj zauważyć, że w rzeczywistości taka naziemna rakieta istnieje już od ponad 10 lat - jest to pocisk manewrujący 9M728 (zgodnie z klasyfikacją NATO SSC-8) systemu rakietowego Iskander-M (zgodnie z klasyfikacją NATO SS-26 „Stone”), którego pierwszy wystrzał miał miejsce w 2008 roku. Rakieta ta ma oczywiście wiele wspólnego z morskimi „Kalibrami”, ale ze względu na INF jej zasięg był ograniczony do 500 km. Teraz zaś jest całkiem legalne i uzasadnione stworzenie udoskonalonej wersji, która może mieć zasięg do 2500 km, a nawet więcej.
Stany Zjednoczone obwiniają Rosję o to, że taka rakieta została już stworzona, a nawet wdrożona. Pocisk nazywa się 9M729 (zgodnie z klasyfikacją NATO SSC-X-8 „Screwdriver”) i według amerykańskich danych ma zasięg ponad 500 km. Jednak strona rosyjska zaprzecza tym zarzutom. Zaznaczmy, że rozmieszczenie lądowych wariantów morskich „Kalibrów” w składzie brygad rakietowych z kompleksami „Iskander-M” jest technicznie wykonalne i to w maksymalnie krótkim czasie.
Nowa rakieta SS-20: obrona przeciwrakietowa nie pomoże
Stworzona w ZSRR i rozmieszczona w dużych ilościach w Europie mobilna rakieta balistyczna „Pionier” (zgodnie z klasyfikacją NATO SS-20) powstała niegdyś na bazie pierwszej mobilnej międzykontynentalnej rakiety na paliwo stałe „Temp-2S” (zgodnie z klasyfikacją NATO SS-16 „Sinner”).Dokładnie tak samo w naszych czasach na bazie międzykontynentalnej rakiety systemu RS-26 „Rubież” (zgodnie z klasyfikacją NATO SS-X-31) może powstać potężna mobilna rakieta balistyczna średniego zasięgu zdolna do przenoszenia kilku konwencjonalnych głowic termojądrowych lub naprowadzanej głowicy hipersonicznej.
Zapewni to szybką reakcję na terytorium wroga i nieuniknione zniszczenie najważniejszych i najlepiej chronionych celów. Taki system rakietowy można stworzyć w stosunkowo krótkim czasie. Oczywiście rosyjski przemysł będzie musiał opanować produkcję nowego systemu rakietowego i być może ze szkodą dla niektórych innych strategicznych programów rakietowych.
„Iskander-M”: osiągnięcie poziomu strategicznego
Wydaje się, że w erze „post INF” w stosunkowo krótkim czasie może zostać stworzona naprowadzana rakieta o zasięgu 1000-1500 km z wykorzystaniem rakiety 9M723 jako drugiego stopnia. Będzie to precyzyjna rakieta o niezwykle krótkim czasie lotu, która może być wykorzystywana już w operacjach w skali teatru działań wojskowych, a nie tylko taktycznej operacji wojskowej.
„Cyrkon”: nagłe uderzenie na małej wysokości
Kolejny interesujący system rakietowy można otrzymać w przypadku „lądowania” morskiej hipersonicznej rakiety „Cyrkon”. Charakterystyka może być następująca: zasięg działania - około 1000 km i odporność zapewniona przez najwyższą prędkość lotu i zdolność manewrowania w przedarciu się przez cele obrony powietrznej. Czas lotu tego typu pocisku byłby zbliżony do czasu lotu pocisku balistycznego, ale przy wykorzystaniu trajektorii lotu na małej wysokości być może udałoby się zapewnić nagłe uderzenie rakietowe. Takie pociski mogłyby być użyte do celów, które były badane w czasie rzeczywistym - czyli być może nawet z pewnym wyprzedzeniem analogicznych sił potencjalnego wroga.Wniosek: wyścig zbrojeń rakietowych jest nieunikniony
Oczywiście wszystko opisane powyżej jest hipotezą opartą na różnych rozwiązaniach technicznych z podobnych typów systemów uzbrojenia. Kilka uwag: oczywiście wszystkie systemy, o których pisaliśmy, zostaną wyposażone w głowice nuklearne przy wyjściu z INF. Są to systemy „wielkiej” wojny. Wyposażenie pocisku w głowicę nuklearną jest łatwiejsze i prostsze niż stworzenie wysoce efektywnej głowicy niejądrowej. W związku z tym wszystkie pociski, które strony zadeklarują jako „niejądrowe”, mogą łatwo stać się nuklearnymi.
Scenariusz rozwoju systemów rakietowych będzie zależał od woli politycznej i możliwości gospodarek krajów biorących udział w „wyścigu”, a co do tego, że on rozpocznie się w przypadku zerwania INF, nikt nie ma wątpliwości.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)