Uczestniczący w likwidacji skutków katastrofy w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej w 1986 roku górnicy Jewgienij Truchanow, Anatolij Michajlin i Siergiej Ziabłow „nie poznali” tulskich górników w serialu i zdziwili się, kiedy w jednej ze scen do bohaterów wyszedł minister przemysłu węglowego ZSRR Michaił Szczadow.
„Szczadow w Tule? On nie przyjeżdżał do nas do kopalni” - powiedzieli w rozmowie z portalem kp.ru.
Według górników Szczadow przyjeżdżał do nich już w Czarnobylu. Mężczyźni twierdzą, że karabinami nikt im nie groził.
Naczelnik powiedział: „Chłopcy, Ojczyźnie trzeba pomóc”. No i my się zgodziliśmy - wspominają byli uczestnicy operacji likwidacji skutków katastrofy w Czarnobylu.
Nie zgadzają się też oni z pobłażliwym stosunkiem górników z serialu do Szczadowa, któremu ci ubrudzili marynarkę.
„Co za amerykańska ohyda. Szanowaliśmy Michaiła Iwanowicza. On przecież do naszej paczki należał, na przodku zaczynał” - powiedzieli górnicy.
Górnicy poddali też krytyce odcinek, w którym ich koledzy jakoby pracowali na golasa i wspominają, że ci rozbierali się co najwyżej do pasa.
Wcześniej zgodność fabuły wyprodukowanego przez HBO serialu "Czarnobyl", który bije rekordy popularności, skomentował nurek, biorący udział w likwidowaniu skutków katastrofy.
Zobacz też: Eksplozja reaktora mogła zmienić Czarnobyl w raj na ziemi
Były pracownik Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej, inżynier Aleksiej Ananenko przyczynił się do walki ze skutkami katastrofy, schodząc bezpośrednio pod reaktor, w którym miał miejsce wybuch. Jego zadaniem było spuszczenie radioaktywnej wody i nie dopuszczenie do nieprzewidzianych konsekwencji i tak już przerażającej katastrofy.
Obecnie Ananenko mieszka w Kijowie i twierdzi, że nie dokonał niczego bohaterskiego. Jak mówi inżynier, nie miał wtedy zresztą żadnego wyboru.
„Nigdy nie czułem się bohaterem. Po prostu wykonywałem swoją pracę” – podkreślił mężczyzna.
Nurek porównał ten dzień z tym, co pokazano w serialu „Czarnobyl” produkcji HBO. Ananenko był jednym z trzech uczestników operacji i twierdzi, że w filmie pokazano zarówno okoliczności, które odpowiadają prawdziwej historii, jak i fikcyjne zdarzenia. Na przykład w serialu mężczyźni sami zgłaszali się do niebezpiecznej akcji, w rzeczywistości było jednak inaczej.
„Dostałem rozkaz, by tam pójść, dlatego to zrobiłem” – powiedział Ananenko.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)