Według naukowców stworzyły one złożoną sieć rozłamów, które sprawiają, że zagrożenie sejsmiczne w regionie jest bardziej nieprzewidywalne - informuje Live Science.
Według naukowców prawdopodobieństwo, że po jednym silnym trzęsieniu ziemi nastąpi kolejne, silniejsze, wynosi tylko pięć procent. To właśnie stało się na słabo zaludnionym obszarze, który znajduje się 196 km od Los Angeles. 4 lipca odnotowano trzęsienie ziemi o sile 6,4 stopnia, po którym nastąpiło kilka słabszych wstrząsów wtórnych. Dzień później, piątego lipca, nastąpiło nowe trzęsienie ziemi o sile 7,1 stopnia, które okazało się 11 razy silniejsze niż pierwsze.
Zobacz: Potężne trzęsienie ziemi w Kalifornii (wideo)
Według Michele Cooke, geolog z University of Massachusetts, złożona sieć przesunięć sprawia, że trudno jest przewidzieć przyszłą aktywność sejsmiczną, która może mieć wpływ na większy obszar. Ponadto, nowe trzęsienia ziemi zaczynają się nie wzdłuż uskoku San Andreas, ale we wschodniokalifornijskiej strefie przesunięcia.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)