Przez 14 dni pasażerom i załodze nie wolno było opuszczać pokładu, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa, który może wywoływać niebezpieczną formę zapalenia płuc.
Wycieczkowiec jako pierwsza opuściła starsza kobieta w słomkowym kapeluszu i masce ochronnej, prawdopodobnie Japonka. Sama z ogromną walizką wyszła poza ogrodzenie portu i pieszo zaczęła wracać do domu, patrząc z zakłopotaniem na tłum otaczających ją dziennikarzy. Nie chciała odpowiadać na pytania. Wkrótce za nią również samodzielnie wyszedł mężczyzna.
Inni po kolei wychodzili z terminala i kierowali się do żółtych autobusów, którymi zostali zabrani z portu. Oczekuje się, że w środę statek opuści około 500 osób, u których nie wykryto koronawirusa, mowa głównie o osobach w podeszłym wieku. Według ambasady Federacji Rosyjskiej w Tokio dwóch z 24 znajdujących się na pokładzie Rosjan powinno również zejść na ląd w środę.Dziennikarze nie zostali wpuszczeni do portu, powołując się na ochronę prywatności ludzi. Przez drut kolczasty nie było widać, jak pasażerowie schodzą ze statku – zakrywał ich hangar.
Przypomnijmy, 5 lutego wycieczkowiec Diamond Princess przycumował u wybrzeży Japonii po tym, jak na jego pokładzie zidentyfikowano osoby z objawami koronawirusa. Roznosicielem infekcji okazał się 80-letni mieszkaniec Hongkongu, który zszedł na ląd 25 stycznia. Na jego pokładzie znajdowało się wówczas około 3700 pasażerów i członków załogi, w tym 3 obywateli Polski.
Łącznie w Japonii odnotowano 520 przypadków zakażenia nowym typem koronawirusa. 454 z nich to właśnie pasażerowie i członkowie załogi wycieczkowca (398 pasażerów i 56 członków załogi).
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)