W poniedziałek opublikowano wspólne śledztwo The Insider, Bellingcat i CNN przy udziale Der Spiegel, w którym rzekomo przytoczono nazwiska i zdjęcia funkcjonariuszy FSB zaangażowanych w otrucie Nawalnego. Podczas corocznej konferencji prasowej zapytano Putina, czy widział te publikacje.
Odnośnie pacjenta w berlińskiej klinice, to mówiłem już wiele razy, niektóre rzeczy mogę tylko powtórzyć - odparł Putin.
„Pieskow powiedział mi o najnowszych fabrykacjach w tej sprawie, o danych naszych służb specjalnych i tak dalej” - dodał.
Podczas dorocznej konferencji prasowej prezydent został zapytany o „śledztwo”, w którym rzekomo przytoczono nazwiska i zdjęcia funkcjonariuszy FSB zaangażowanych w „otrucie” Nawalnego.
Prezydent nazwał te publikacje nie śledztwem, a „legalizacją pracy amerykańskich służb specjalnych” i dodał, że oznacza to, że Nawalny cieszy się poparciem amerykańskich służb specjalnych.
Gdybyśmy już naprawdę chcieli, prawdopodobnie doprowadzilibyśmy to do końca. Żona (Nawalnego - red.) zwróciła się do mnie, natychmiast wydałem polecenie, aby go wypuścić do Niemiec na leczenie. W tej samej chwili - wyjaśnił prezydent.
Doniesienia mediów ws. podwójnego i potrójnego „otrucia” Nawalnego
Równocześnie z amerykańską stacją telewizyjną CNN, niemiecką gazetą Spiegel i portalem Bellingcat, który jest z znany z antyrosyjskich artykułów konspirologicznych, Nawalny opublikował w poniedziałek materiał, gdzie twierdzi, że zna nazwiska ośmiu „pracowników FSB”, którzy zgodnie z jego wersją próbowali go niejednokrotnie, ale bezskutecznie otruć.
Jak twierdzi Nawalny „pracownicy Federalnej Służby Bezpieczeństwa” jeździli za opozycjonistą po rosyjskich regionach, w tym rzekomo do Nowosybirska i Tomska, o czym wcześniej nie wiedział. Jednocześnie nie podano dowodów na to, że ludzie ci podejmowali jakieś konkretne działania, które doprowadziły do otrucia.Autorzy „dochodzenia w związku z otruciem” to pracownicy Bellingcat. Portal niejednokrotnie publikował antyrosyjskie materiały, między innymi na temat katastrofy malezyjskiego samolotu MH17 w Donbasie i „sprawy Skripalów”, których tezy niejednokrotnie dementowali rosyjscy przedstawiciele państwowi.
Autorzy „dochodzenia” przyznają jednocześnie, że nie ma żadnych danych odnośnie tego, że ktoś ze wspomnianych „pracowników FSB” był w Omsku w okresie hospitalizacji Nawalnego, obalając tym samym wcześniejszą wersję brytyjskiej gazety Sunday Times nt. powtórnej próby „otrucia” tam opozycjonisty.
Podczas spotkania z członkami Rady Praw Człowieka prezydent Rosji Władimir Putin zaznaczył, że Moskwa jest gotowa przyjąć od innych państw materiały odnośnie incydentu z Nawalnym i zbadać tę sprawę, ale żaden z zagranicznych partnerów nie udostępnia ich Rosji bez podania przyczyn.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)