We wtorek pod budynkiem Rady Najwyższej Ukrainy odbył się wiec przedsiębiorców przeciwko kwarantannie. Protestujący przeszli spod parlamentu do biura prezydenta i zeszli na Plac Niepodległości. Podczas prób rozstawienia dużego namiotu przez przedsiębiorców dochodziło do starć z funkcjonariuszami organów ścigania, użyto gazu łzawiącego. Protestujący rzucili granaty dymne w funkcjonariuszy bezpieczeństwa. Internetowe wydanie „Obozriewatiel” podało, że podczas starć obrażenia odniosły 3 osoby, policja poinformowała o 40 rannych policjantach. Żołnierze Gwardii Narodowej i policjanci zabrali protestującym przedsiębiorcom namioty.
Przedsiębiorcy protestują również dzisiaj.
„O 40 funkcjonariuszach organów ścigania – to zabawne. Czterdziestu funkcjonariuszy organów ścigania, którzy byli w kamizelkach kuloodpornych, hełmach, przyjechało w samochodach z kajdankami i pałkami. My mamy 70 ofiar. Jednej kobiecie wybito oko, będzie inwalidką. Przeszła operację, uszkodzono jej siatkówkę, szczęka i nos są złamane w trzech miejscach. Mamy 70 osób z różnego rodzaju urazami” – powiedział w sobotę na antenie kanału „Ukraina 24” Siergiej Dorotycz.
Gabinet Ministrów Ukrainy wcześniej wprowadził wzmocnione środki kwarantanny z powodu koronawirusa od 8 do 24 stycznia, a także przedłużył krajową kwarantannę i stan wyjątkowy w kraju do 28 lutego, które wcześniej miały obowiązywać do końca tego roku. W tym okresie szkoły i uczelnie będą nieczynne, ale praca przedszkoli nie będzie zakazana. Zabrania się organizowania imprez masowych. Zakazowi podlega również działalność wszelkich bazarów. Obiekty rozrywkowe są całkowicie zamknięte, podobnie jak instytucje kulturalne.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)