— Problemem kraju jest gorący barszcz z łapówkarstwa, kradzieży, korupcji a nawet morderstw. Nic nie jest takie, jak się wydaje na pierwszy rzut oka – pisze Pfeifle.
Jego zdaniem, Ukraina zniknęła ze świadomości narodowej Stanów Zjednoczonych, jak i inne porażki polityczne Waszyngtonu, m.in. Libia, Syria i Państwo Islamskie.
Jak i wielu zachodnich analityków, Pfeifle poświęca dużo miejsca „rosyjskiej agresji”, oskarżając prezydenta Baracka Obamę i wiceprezydenta Joe Bidena, że reagują na nią zbyt łagodnie. – Delikatna polityka kija i marchewki, której trzyma się Barack Obama, poniosła fiasko. Już od dawna gotujący się ukraiński kocioł może wykipieć w najgorszy kryzys w stosunkach między Moskwą a Waszyngtonem od czasu zimnej wojny – podkreśla autor.Tymczasem – jak dodaje – Ukraińców znacznie bardziej obchodzi korupcja wewnątrz kraju niż „rosyjska agresja”.
Ukraina pozostaje kleptokracją, mimo wielokrotnie podejmowanych w ciągu ostatnich 25 lat prób zmiany tego stanu rzeczy. Historię polityczną tego kraju Pfeifle porównuje do „konwojowanego więźnia w reżimie non-stop”: jednego legalnie wybranego prezydenta wygnano z kraju podczas przewrotu, drugiego podejrzewa się o dokonanie morderstwa, trzeciego oskarża się o osłabienie instytucji politycznych i przegapienie szansy na odbudowę kraju. Autor nie wymienia jednak nazwisk.
Wspomina o dokumentach z tzw. archiwum panamskiego, z których wynika, że Petro Poroszenko, podczas gdy jego wojska opuszczały swoje pozycje na wschodzie kraju, był zajęty rejestracją offshorów.— Poroszenko jest najbogatszym liderem Europy według „Forbes”, pomimo wszystkich swoich obietnic „zaszczepienia nowych tradycji”, sprzedania swoich aktywów, których się nie pozbył – pisze Pfeifle.
Podobnie jak jego poprzednik Wiktor Janukowycz, Poroszenko zatarł cienką granicę między polityką a biznesem w Ukrainie i znalazł sposób bogacenia się, podczas gdy jego kraj przeżywa najgorszy kryzys polityczny i gospodarczy od czasu uzyskania niepodległości.
Ale najbardziej przygnębiające – jego zdaniem – jest to, że nawet ci ukraińscy działacze, dziennikarze i politycy, którzy uchodzą za prawdziwych reformatorów, są przyłapywani na tym samym.Przykład — Serhij Łeszczenko, deputowany ludowy i były dziennikarz, o którym „The New Yorker” zrobił dość obszerny materiał. Łeszczenkę i dwóch jego kolegów gazeta opisała jako nowe twarze Ukrainy — zdecydowali się pójść w politykę, bo byli już zmęczeni korupcją.
Jednak po jakimś czasie Łeszczenką zainteresowało się Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy: po tym, jak został deputowanym, kupił mieszkanie w nowym budynku w centrum Kijowa. Były dziennikarz nie potrafił wyjaśnić, skąd wziął pieniądze.
— Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych powinien nauczyć się rozróżniać prawdziwych reformatorów Ukrainy od tych, którzy przekształcili swoje antykorupcyjne wyprawy krzyżowe w dochodowy biznes. Nowy prezydent powinien umieć odróżniać realne działania od pustych słów – ocenia Mark Pfeifle.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)