Informacja na ten temat pojawiła się niecały tydzień przed wyborami, które prawdopodobnie wygra obecna kanclerz Angela Merkel, pisze USA Today.
— Jak dotąd nie udało nam się wyjawić żadnej szczególnej aktywności Rosjan – powiedział Simon Hegelich, profesor z Uniwersytetu Technicznego w Monachium. Po przeanalizowaniu 300 mln postów na Twitterze profesor odkrył, że bardzo wiele wiadomości z hasztagiem #AltRight jest wysyłanych z Niemiec.
— Wiele z tych wiadomości (…) można powiązać ze sobą albo przynajmniej można mówić o tym, że (ich autorzy) inspirowali się ruchem radykalnej prawicy w USA – dodał Hegelich.
Wielu prawicowców stara się oczernić czołowych kandydatów w wyborach. Odnosi się to zarówno do Merkel, jak i jej rywala, kandydata Socjaldemokratycznej Partii Niemiec Martina Schulza. Wiele z tych wiadomości pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, dlatego wydaje się, że prawicowcy w Niemczech i Ameryce chcą wywrzeć wpływ na niemieckich wyborców. Według Hegelicha niektóre z tych wiadomości mogą być powiązane z „rosyjską ingerencją”, ale jest to bardzo trudne do udowodnienia.
Zdaniem części ekspertów prawicowa Alternatywa dla Niemiec w zasadzie nie ma szans na zwycięstwo w wyborach, ale, jeśli ta partia nadal będzie wywierać presję na elity, w pewnym momencie sytuacja może ulec zmianie.Sandro Gaycken, szef Instytutu Społeczeństwa Cyfrowego uważa, że prawicowcy próbują ingerować w dyskusje na temat wyborów na różnych portalach społecznościowych. Na przykład, zwykłym niemieckim użytkownikom, którzy szukają grup, aby podyskutować o polityce, automatycznie rekomenduje się skrajnie prawicowe partie pokroju Alternatywy dla Niemiec, której przedstawiciele – zgodnie z oczekiwaniami – po raz pierwszy zasiądą w parlamencie.
— To faktycznie dziwne – twierdzi Gaycken. – Facebook uważa, że nie jest to możliwe, bo użytkownicy powinni otrzymać rekomendacje w oparciu o to, kogo mają w przyjaciołach, do jakich grup należą i co im się podoba. Jednak wszyscy w Niemczech widzą te rekomendacje – dodał. Jak podkreślił, „nie zauważył tu żadnych śladów Rosjan”.
Zdaniem szefa Centrum Bezpieczeństwa Europejskiego Marka Galeottiego dość trudno określić stopień bezradności Niemców wobec hakerów i trolli związanych z Rosją. Ponadto ingerencja ze strony Moskwy nie ma żadnego sensu, bo w wyborach nie uczestniczy „proputinowski kandydat”.— Prawdopodobieństwo jakiejkolwiek interwencji jest niewielkie, bo jakikolwiek poważny wpływ na wyniki wyborów jedynie wzmocni pozycję Berlina w stosunku do Moskwy – powiedział Galeotti. Nie do końca się z nim zgadza politolog Joerg Forbrig.
— Wydaje mi się, że niektórych działań Rosjan po prostu nie zauważamy. W przeszłości obserwowaliśmy systematyczną i bardzo umiejętną kampanię informacyjną nacelowaną na ludność rosyjskojęzyczną w Niemczech. Po raz pierwszy została przeprowadzona podczas wyborów w Berlinie w ubiegłym roku – powiedział Forbrig. Jak dodał, Rosja może wspierać Alternatywę dla Niemiec w taki sposób, który nikomu nie jest znany.
Niemniej jednak, zdaniem politologa, niemieckie wybory nie są zbyt podatne na postronną ingerencję z trzech powodów. Po pierwsze, z powodu „rosyjskiej ingerencji” w wybory w Stanach Zjednoczonych i Francji wyborcy byli w pogotowiu. Po drugie, dzięki systemowi wielopartyjnemu w Niemczech dość trudno przewidzieć konsekwencje kampanii informacyjnej. Po trzecie, niemieckie media — według Forbriga — „są bardziej zrównoważone i spokojne”.
— Ponadto gdyby Rosjanie posiadali jakieś kompromitujące materiały na Merkel lub kogoś innego, już by je opublikowali – podsumowała ekspertka ds. prawnych i społecznych krajów postradzieckich Melissa Hooper.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)