Od 2013 roku Rosja przeprowadziła szereg dużych ćwiczeń, demonstrując zdolność szybkiego przerzucania wojsk do granic NATO i UE, kontynuuje autor. Aby w razie potrzeby powstrzymać agresję Rosji, członkowie sojuszu wdrożyli tak zwane wojska osłony w krajach bałtyckich i Polsce, a także w regionie Morza Czarnego. Są one jednak zbyt małe i będą nieskuteczne, jeśli NATO nie będzie w stanie szybko przerzucić w region dużego wzmocnienia. Według Ratke jest to główny problem strategii Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych ujawniło problem nieprzygotowania Europy do prowadzenia działań wojennych na pełną skalę, kontynuuje gazeta. Były dowódca amerykańskiej armii w Europie generał Ben Hodges wielokrotnie mówił o potrzebie wprowadzenia „wojskowej strefy Schengen” na europejskim terytorium, przypomina autor.Ratke popiera tę inicjatywę, ponieważ pozwoli to usunąć biurokratyczne przeszkody przy przekraczaniu przez wojsko granic, ale nie jest to największy problem. Znacznie gorzej w Europie przedstawia się sytuacja z możliwością transportowania ciężkiego sprzętu wojskowego i żołnierzy w wymaganej liczebności. W tym celu brakuje odpowiedniej logistyki, infrastruktury kolejowej, składów, wzmocnionych mostów i wielu innych. „Nie ma sensu wydawać miliardów na czołgi bez możliwości terminowego dostarczania ich do gorących punktów” — powiedział Ratke.
Dowódcy wojskowi i ministrowie obrony nie mogą rozwiązać tego problemu. Przy tym odpowiedzialność za poprawę infrastruktury spoczywa na lokalnych władzach transportowych, zauważa autor. „Koncentrując się na mobilności i szybkim wdrażaniu, a nie tylko na wydatkach, NATO będzie mogło wzmocnić swoją zbiorową obronę. To zbliży NATO i UE, zmniejszy ryzyko konfliktu i zapewni większe bezpieczeństwo transatlantyckiej społeczności” — podkreślił Ratke w podsumowaniu swojego materiału.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)