Taki stan rzeczy nie podoba się Izraelowi, bo Iran stwarza zagrożenie od razu na dwóch frontach - od strony Syrii i Libanu. Stein i Brom podkreślają, że na syryjskim terytorium już dochodzi do nieznaczących starć zbrojnych między siłami zbrojnymi tych państw.
Izrael – jak piszą autorzy – wykorzystuje całą swoją przewagę techniczną do tego, aby atakować wojska Teheranu oraz ich sojuszników w Syrii. Tymczasem Irańczycy podejmują niezbyt udane działania w odpowiedzi. – Gdyby te próby były bardziej udane, już bylibyśmy świadkami poważniejszej eskalacji – oceniają eksperci.
W takich warunkach perspektywy tego, że Iran i Izrael będą w stanie znaleźć wspólny język w Syrii, są nikłe. Teheran nie chce odejść, a Jerozolima zrobi wszystko, aby się wycofał. Jednocześnie żadna ze stron nie chce uczestniczyć w zakrojonym na wielką skalę konflikcie zbrojnym. Daje to nadzieję na to, że pogorszenie, które już ma miejsce, można zahamować. Oczywiste jest, że w takich warunkach żadna ze stron nie dostanie tego, czego chce, ale przynajmniej może pomóc w powrocie do status quo.Niemniej jednak, nawet jeśli strony nie chcą konfliktu, często nie udaje się uniknąć zaostrzenia relacji. Powodów może być wiele, m.in. niedomówienia, brak zaufania, presja polityczna w kraju, a nawet zwykłe pomyłki i przypadki. W tym przypadku, aby zapobiec kryzysowi, należy posiadać wypracowane mechanizmy, które pozwolą na wyjaśnienie sytuacji i podtrzymanie kontaktów. Podobny system może zapobiec przekształceniu się kryzysu w katastrofę.
Ponieważ z powodów politycznych ani Izrael, ani Iran nie mogą pozwolić sobie na utrzymywanie bezpośrednich kontaktów, potrzebują pośrednika w relacjach, któremu obie strony by ufały - przekonują Stein i Brom. Najlepiej byłoby, gdyby strona trzecia nie forsowała własnych interesów i nie była zainteresowana konfliktem między Izraelem a Iranem. Ale takiego mediatora, który zadowoliłby zarówno Izrael, jak i Iran, na razie nie udało się znaleźć.
Z powodu braku idealnej strony trzeciej najlepszym wariantem dla Teheranu i Jerozolimy jest Rosja. Już jest zaangażowana w syryjski konflikt i chce być uważana za jedyne państwo, które może odegrać rolę mediatora w regionie. Izrael i Iran doskonale zdają sobie sprawę z tego, że Moskwa ma swoje własne plany w odniesieniu do Syrii i Bliskiego Wschodu, dlatego ani Jerozolimie, ani Teheranowi nie uśmiecha się przekazanie bezpieczeństwa narodowego w ręce Kremla. Ale – jak piszą Stein i Brom – nie ma bardziej wiarygodnego pośrednika, który zadowoli obie strony.
Wariant rosyjski jest daleki od ideału, ale jest lepszy niż brak jakiegokolwiek mechanizmu odprężenia na drodze przypadkowego lub zamierzonego pogorszenia sytuacji z konsekwencjami dla całego regionu.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)